Morze słów

Tak, codziennie mam ten widok przed oczyma. Unoszę się na grzbietach pomiędzy stołami, dryfuję od regału do regału znoszony przypływami i odpływami słów. Dziwna rzecz, lecz im dłużej zachłystuję się nimi, tym mniej mam sił, by je chwytać w sieć umysłu, co przecież tak bardzo zawsze mnie określało. Z drugiej strony, ciągle czegoś szukam i czuję niedosyt, gdy znajdę nie do końca to, na czym mi zależało. A najgorsze w tym jest, że nie wiem dokładnie na czym mi zależy. Wyłowiłem ostatnio Logo nieśmiertelności, Farba znaczy krew, Punkt obserwacyjny... Zobaczymy. Może wreszcie utonę.



Komentarze

Kopacz pisze…
Miewam (prawie non stop) podobnie.
Straszne nie? Właśnie się dowiedziałem, że z wyzwolenia (czasowego) nici.. Niestety, będę tonąć bez wytchnienia...

Popularne posty z tego bloga

Taniec Słońca