22 grudnia 2008

Odejścia


Stało się. Nasz kot przychodni, towarzysz paru lat, Ten-Którego-Miauknięć-Obawiały-Się-Nawet-Psy, przegrał. Rozdzierający płacz dziecka - to pierwsze wrażenie. Później dochodzi działanie umysłu, który uświadamia nam, że jest 1.30 w nocy i raczej żadne dziecko pod balkonem nie płacze. To Bazyl.

Toczył dziś pojedynek o dominację. I najprawdopodobniej przegrał. Widziałem, jak śmigała za nim biała rakieta. Potężny kocur, tak biały, że chyba musiał się komuś na chwilę wyrwać z fotela, żeby tu przyjść i gryźć nam Bazyla.

Później cisza i nasz kocur chyłkiem opuszczający ulicę z podkulonym ogonem. Za nim powoli, oglądając się odczłapał białas.

I my już wkrótce też stąd odejdziemy. Na Nie-nasze Nowe.




16 grudnia 2008

Nasze stare-nowe


Nazca, Lublin

Widok z mojego nowego, zaklejonego watą i taśmą klejącą okna. Trochę dalej jest cmentarz. Ogólnie, ubaw po pachy.

Biorąc pod uwagę, gdzie się znajduję obecnie, łazienki w Łomży już nie wydają się tak małe, jak niegdyś. Farbę z kalafiorów w mieszkanku można zrywać płatami, co wydaje się niegłupie w razie wielkiego głodu - przypomina bowiem barwą oraz kształtem jakieś wafelki, w najgorszym razie podpłomyki. Wszystkie rury, starym dobrym zwyczajem, przechodzą przez pomieszczenia, miast tkwić w ścianach. Zapewne miało to na celu zapewnić święty spokój właścicielom owych lokali - na pierwszy rzut oka można ocenić, czy się jakiś kradziej złomu nie połakomił na nasze metalowe...

Do tego atrakcyjnego zestawu należy obowiązkowo doliczyć dziadka do stukania w rury (te właśnie, co idą przez wnętrze). Głos sumienia.

09 grudnia 2008

***


a po nas?

choćby świt
i nic nam
nic do tego

i nie ma sielanki
i dom nie pachnie bukiem
i świeca nie zerka radośnie

a wieczór
jak wieczór
jak było ich pełno do dziś

i nie szukam
i struna stryczkiem gitary
i progi wytarte - nie do przeskoczenia

choćby świt

05 grudnia 2008

Avast Home Edition


Baza wirusów została zaktualizowana.

Lech
Tarcza
Putin
Afgan
Aborcja
Irak
Wojna
Jaro
Atak
Protest
Grzech
Manifa
Donald
Eutanazja
Terror
Gwałt

Ruszaj się Bruno...

03 grudnia 2008

Plany, plany, plany




Nie cierpię przeprowadzek. Na myśl o pakowaniu, przenoszeniu, ustawianiu, rozpakowywaniu, robi mi się nieciekawie. Może chodzi o zmianę?
Nie swoje - nie swoje
Nie swoje - swoje
Swoje - nie swoje
Swoje - swoje

Przyznaję, że druga opcja w jakiś sposób wynagrodziłaby męki związane z niedogodnościami. W pewnym sensie można tu mówić zapewne o rytuale przejścia. Z jednego lokum do drugiego co prawda, ale sądzę, że dotyka to całego naszego Ja.

Pozostaje dziwne uczucie, że część mnie zostaje tutaj, że wsiąkła w ściany niczym farba - namacalny ślad istnienia w czasie i przestrzeni. Czy miejsce pamięta? Święta przestrzeń przez pewien czas chroniąca w swym kręgu kilka istnień.

Czas przeprowadzki to zawieszenie w czasie i przestrzeni. Przez moment - jeśli brać pod uwagę okres całego życia - jesteśmy Nigdzie, Poza.

Nie ma nas?