W niezaludnionym zakątku cmentarza
Cisza przeszywa do szpiku
Czasem milczący trafi się kamień
- nagrobek bez napisu
Nad nim wyrasta krzyży strzelisty
Las - liśćmi przybrane ramiona
Z krzyża dębowa łza w mech upada
Gdzie w ciszy grobowej kona
Tam tylko rudy Charon
Z traw ust milczących
Swojego uniesie obola
28 lutego 2009
Niezaludniony zakątek cmentarza
26 lutego 2009
Urodziny
Ogryzek czasu
łopoce mi w zębach
ogonem Ryby,
której głowa
nie miała go dość,
by się zepsuć.
Ogryzek czasu
znika w ustach
Mony Lisy,
Która miała go
pod dostatkiem , więc
ten ją oszczędził.
Nie popędzał,
jak innych.
Nie zrzędził.
24.02.2009
25 lutego 2009
Smutne oczy psa
21 lutego 2009
Brutus
zachorował na brak
odwagi
więc nóż się otworzył
w plecach przyjaciela
koszula była nowa
dopiero co ze sklepu
a teraz w niemej ulicy
do kubła na śmieci
11 lutego 2009
Sąsiad
Otwiera oczy
Przeciera je szybkim, niedbałym gestem
nie czas na czasu trawienie
na marne
8:00 spotkanie z menedżerem
jest szansa na rolę,
choć może nie warto
10:00 łowi rekina z bratem,
który ma łódź motorową
i kilka domów na Karaibach
11.30 jakieś fanki chcą się z nim
widzieć po koncercie
bliskie widzenie 3 stopnia
12:45 zlecenie na frajera,
jakiś polityk, ale on zna tylko
kolejne kreski na kolbie
14:00 lodowy lunch na północnej ścianie,
gdyby nie lawina wszystko byłoby dobrze
nie wie czy przeżyje, ale walczy dzielnie
15:50 już niedługo będą razem
może to mezalians, ale przy tym
życie pełne przygód, fregatą ulatują z portu
18:00 ostatni wyścig w karierze
musi się jakoś odwdzięczyć kibicom
za lata dopingu - może wygra?
21:15 senność, szum palm koi
wokół nikogo, tylko jeden
czarny sługa, nieco ludożerny
23:25
24:05
1:13 śni mu się, że jest kimś innym
aż sam siebie nie poznaje
no cóż, za kilka godzin świt
…
6:33 MÓJ SĄSIAD SKOCZYŁ Z BALKONU
09 lutego 2009
Bliski Wschód Daleki
"My nie mamy żadnej wiedzy; Ty bowiem jedynie znasz najlepiej rzeczy ukryte!" (5:109)
Tam gdzie woda jest skarbem,
za który można zabić,
krew się leje oceanem,
człowiek zabił Boga
Bóg umarł w człowieku
Zakład Bógmacherski
Siedem dni w tygodniu
kilka godzin na dobę
OTWARTE!
a w niedzielę to już
prawdziwe coś!
uczta - full service
wino i takie tam
każdy obsłużony
niebo w gębie!
tylko kolana bolą
od ciężaru właściwego
posiłku
wolna wola
grać nie grać
zakład to zakład
opłaca się czy nie?
decyzja należy do ciebie
dostaniesz kupon gratis,
jeśli dasz się skusić
05 lutego 2009
Exterior vs. Interior
Natknąłem się na ciekawy problem, gdy podejmowałem decyzję w jakiej kategorii na Deviancie umieścić zdjęcie. Co do pierwszego wyboru oczywiste było, że Photography, później równie łatwo Architecture. I zaczęły się schody. W zasadzie można było ich uniknąć i sobie wejść łagodnym stoczkiem, ale oczywiście dla mnie pojawiły się schody. Zabrakło tylko czerwonego dywanu!
Ale o soo si choziii?
Otóż stanąłem przed koniecznością dokonania wyboru ostatecznego: Interior czy Exterior?! A było to zdjęcie dziedzińca uniwersyteckiego... Niby Ex, ale jednak In. Z punktu widzenia architektury Ex, zaś z mojego punktu widzenia nieco Ex, ale jednak szczypta In.
Gdzie się kończy zewnętrze a zaczyna wnętrze? Idąc dalej - gdzie się kończymy, a gdzie jesteśmy w swoim własnym obrębie? Czy myśl, jest czymś zewnętrznym wobec nas? Mój umysł podpowiadał Ex, ale coś w środku nie chciało mu uwierzyć (In=Id?). Gdy na coś patrzę, jestem przy tym czymś myślą. Czy oznacza to, iż nie jestem myślą w sobie? Czy mój wzrok obłapując jakiś przedmiot należy do świata Ex? Czy jako zmysł do In?
Niebo nad tobą, więc niby Ex,
ale jednak niebo, więc In,
bo gdyby nieba nie było,
to byłbyś czymś obcym
dla mnie,
bo jednak sklepienie to sklepienie,
Niby niebo, niby nie ma sufitu, więc Ex. Ale przecież nad nami też niebo. Czy wobec tego my też jesteśmy Ex? Dziedziniec należy do Zewnętrza - jest jego częścią. Nie ma momentu, gdy byłby czymś innym, czymś co ma w sobie pierwiastek In. Całym sobą jest Zewnętrzem. A my jesteśmy całymi sobą Zewnętrzem, kiedy nie mamy nad sobą sufitu? Oznaczałoby to, że za każdym razem, gdy opuszczamy jakieś pomieszczenie zachodzi w nas całkowita, wszechogarniająca przemiana. Kimś innym jesteśmy w pomieszczeniu, a kimś zupełnie innym na Zewnątrz!
Generalnie, to nie jest jakiś tam Wielki Problem. Po prostu wczoraj wypiłem zbyt dużo wina.
Homo Lupus
homo lupus wyszedł z klatki
obwąchując chodnik i przechodniów
zatrzymał się na moment
przy budce z kwiatami
lecz zaraz odwrócił się z niesmakiem
homo lupus kupił piwo
i usiadł na schodach pomiędzy drzewami
popatrzył na wąwóz
i zawarczał do siebie
na siebie
homo lupus wyrzucił puste 5,6%
swojej nieświadomości
pomiędzy drzewa
splunął w kierunku kosza na śmieci
nie trafił, więc zaklął pod nosem
i poszedł do domu
homo lupus zdjął futro
i zawiesił je na wieszaku
ramię w ramię
z idealnie wyprasowanym garniturem
zapalił papierosa i zgasił światło
przecież jutro też jest dzień
04 lutego 2009
03 lutego 2009
Retrospekcja
Długi zimowy wieczór, za oknem szarzyzna, w domu energooszczędne słońce, żona słuchająca Helloween... To wszystko nastraja mnie jakoś nostalgicznie. Brakuje tylko wódki. Przeglądnąłem stare zdjęcia i stwierdziłem, że kilka z nich nadaje się do umieszczenia tutaj. Zwłaszcza, gdy Wena polazła po chałkę i nie wraca...
Żona tańcowała kiedyś pogo na szpilkach. I co na to anioły?
Subskrybuj:
Posty (Atom)