30 lipca 2007

Jednoistotny

Człowiek się szczyci, że podzielne ma coś, że dzieli i rozdziela. Myśli, iż ma moc, moc dzielenia.

Dzielić
Dzielne
Podzielne
Podzielone

Po dzielności co?!

Podzielność uwagi - ja tym się szczycę, że nie mam. Ja jedną mam uwagę. Jedną dla całości. Jedna uwaga - jeden świat - ja jeden.
To wyjątkowe. JA jest wyjątkowe. Ja w swojej jednej, jedynej Istocie. Istota jest jedna i niepodzielna. Czym byłaby, gdyby dzielić się dała?

Byłaby niczym. Niczym wartym uwagi ( lub raczej po prostu: byłaby nie warta uwagi) - jednej niepodzielnej.
Istota z natury jest niepodzielna.
Bo niepodzielna jest natura natury. Naturą natury jest życie. A życie podzielne być nie może.

Czym byłoby życie na pół?!

Nie byłoby wcale, a przecież jest, bo jest!

29 lipca 2007

SłowoTalk

Leciały z szybkością błyskawicy. Po pewnym czasie zorientowałem się, że ich nie rejestruję. Mimo to, chwytałem sens(y). Wiedziałem o co chodzi, choć były szybsze niż moje myśli.

Słowa.

Ktoś wyszedł.
Ktoś wszedł.

Wolno było szybko, a wolno było wolno.
Szybko było błyskiem.

A słowa?!
Były i nie były!

Na pewno nie trwały -
kończyły się w chwilę po
i na chwilę przed

...

26 lipca 2007

Moje miejsce


Wróciłem z Bieszczadów.

A właściwie wróciłem, ale i nie wróciłem. Zawsze jeszcze przez jakiś czas tam pozostaję. Do momentu, gdy ponownie omota mnie aktualność rzeczywistości. Znów ważne stanie się oglądanie "wiadomości" i przeżywanie dramatu, dzielonego codziennie z milionami Innych przykutymi do swojego miejsca.

MIEJSCE... Co to jest i jak powinienem je rozumieć? Czy mogę nazwać swoim miejscem, to właśnie, w którym akurat byłem? Czy tylko to, w którym jestem aktualnie? Czy mogę mieć kilka swoich miejsc? Jeśli tak, to na jakiej zasadzie są one moje? Czy mogę posiadać miejsce? A może to miejsce posiada mnie przez moment? Przecież ono jest zawsze tam, gdzie jest. A ja nie mogę go zabrać nigdzie indziej. Nie mogę zatem powiedzieć, że miejsce jest moje. Może to ja jestem miejsca?

No, ale przecież miejsce nie może posiadać mnie (?!).

Chyba, że poza czasem. A może nawet i poza przestrzenią. Ale wtedy miejsce byłoby czymś abstrakcyjnym. I może o to chodzi? Moje miejsce nie jest "gdzieś tam". Mojego miejsca nie ma poza mną!

Moje MIEJSCE to JA!

Tylko jak wtedy rozumieć to, że TAM czuję się lepiej niż nie-TAM? Myślę, że mógłbym odpowiedzieć np. "TAM czuję się bardziej sobą, niż nie-TAM".

Będę musiał powrócić do tego wątku. Może po następnym powrocie?

14 lipca 2007

Teraz...

Ostatnio czytałem ciekawy artykuł na temat języka. Dotyczył m. in. problemu postrzegania świata przez ludzi mówiących różnymi językami. Czy moje postrzeganie świata jest takie samo, jak np. ludzi anglojęzycznych? No właśnie… Wszystko wskazuje na to, że nie jest. Różnice w strukturze języka powodują, że zupełnie inaczej określamy świat w którym żyjemy i nas w tym świecie. Przykładem (z artykułu) niech będzie język starohebrajski, który charakteryzuje się m. in. tym, że nie występuje w nim czas przeszły ani przyszły. Jest tylko TERAZ. Mit. Wiecznie aktualizujący się w rytuale świat (a może na odwrót? Czy w innych językach jest to istotne?). Początek ustanowił demiurg, stwórca bądź jakaś inna siła kosmiczna, a teraz, dzięki rytuałom, mit ciągle jest aktualny. A rytuałem może być wszystko – od porannego mycia zębów, po różnego rodzaju ceremonie, przez samą swą naturę związane z sacrum.

A zatem i stworzenie i życie jest TERAZ. Wieczne BYCIE. Czemu nie "trwanie" czy "dzianie się"? Te terminy zakładają istnienie jakiegoś przedziału czasowego, a TERAZ wyklucza przedział, bo jak podzielić TERAZ?

Wyobrażasz to sobie, drogi czytaczu?! Jedno wielkie TERAZ?! Nic straconego, za niczym nie trzeba gonić! Czas nas nie ściga. Czy to nie wspaniała perspektywa? Nasz czas (cywilizacji zachodniej) jest nie do pojęcia dla ludzi spoza jej granic. Oni dla nas, dla naszego świata, żyją poza czasem. A my? Żyjemy przed czy po czasie?

Moja odpowiedź? ŻYJĘ TERAZ! I kropka, o! .
Ale, ale… Spróbuj, na jeden dzień, wyrzucić z języka BYŁO i BĘDZIE.

I jak?

06 lipca 2007

Lublin Magiczny



Ciekawe rzeczy można dostrzec wszędzie. Nawet nie trzeba specjalnie się wysilać w tym celu. Zresztą, po co tracić energię na wypatrywanie ciekawych rzeczy? Samo ich wypatrywanie może zmęczyć na tyle, że później łatwo coś przegapić. A tak, po prostu idziesz i nagle:

CHLAST!



Widok z okna KUL na wieżę RL oraz coś zjawiskowego... Coś pozornego...

03 lipca 2007

Na balkonie wielu rzeczy można się dowiedzieć. Dziś dowiedziałem się, że nie ma potrzeby narzekać na poziom wykształcenia polskiej młodzieży. Przysłuchiwałem się dialogowi, który mnie onieśmielił, ponieważ to ja nie byłem pewien swojej wiedzy. Przynajmniej z zakresu języka polskiego. Pośród słów, których nie znam (bo mi nie wypada...) usłyszałem coś takiego:
- Spadaj!
- Sam spadaj!
- Ty dzika świnio, czyli guźcu afrykański!
Koniec.

GUZIEC:
Phacochoerus africanus - ssak parzystokopytny z rodziny świniowatych. Występuje w Afryce wschodniej, południowej i środkowej. [za: Wikipedia]

No i co? Nie jest źle z tym wykształceniem!

01 lipca 2007

Myślostan


nie uczesałem dziś rano swych myśli przed wyjściem,
więc się trochę zmagam z wczorajszym myślostanem,
trochę stagirycko się substancjalizuję,
a resztę świata traktuję akcydentalnie

czy to już egoizm, czy wciąż rozsądek?
tego jeszcze nie wiem i wiedzieć nie pragnę,
bo przyznam szczerze, że się trochę boję,
że uznałbym swoje JA za dość banalne

i ten świata porządek i ta moja istność
straciłyby swój urok quasi-heroiczny...

***
I tu się kończy mój myślostan. Tak urwany, nieuczesany, ale zapisany niemal na żywca. A z tym mam problem największy. Spisać myśl. Ręka nie nadąża. Umysł się broni podsuwając coraz to nowe obrazy.

PS:
Rodzi się kolejny problem: co zrobić żeby w takie miejsce nie zakradł się chaos? Nie chce mi się zakładać tysiąca blogów "tematycznie" poprawnych. Bo i po co? Chwilowo, dopóki uda mi się zapanować nad tym chaosem, będzie tylko ten - jedyny i ostatni. Mój umysł sobie z tym poradzi. Albo się nauczy.