Gość w dom...
Niedawno na moim parapecie zagościł Jeleń. Mam nadzieję, że poczuje się komfortowo i nie zmarnieje.
Swoją drogą ciekawe, czy powinienem przyjąć, że moje ostatnie lektury i rozmyślania na tematy dotyczące go bezpośrednio, były łowami? I czy to ja na niego polowałem, czy on na mnie?
Czy kiedykolwiek jadłeś pejotla? - to pytanie z XVIII instrukcji w języku coahuilteco dla spowiedników z Teksasu. Choć zapewne niewypowiedziane intencje były zgoła odmienne: Czy zostałeś zjedzony przez pejotla? Myślę, że to mieli na myśli biali księża i zakonnicy. I do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło w mentalności człowieka zachodu. Jednak, biorąc pod uwagę podejście jakie prezentuje konsumpcyjna cywilizacja (zeżreć, a później martwić się efektami), nie dziwi negatywna opinia, bo i efekty nie mogą być pozytywne.
Trip, zabawa, przygoda, chęć zaimponowania, głupota, nuda - negatywne przykłady można mnożyć. I dobrze, ku przestrodze trzeba podawać przykłady popadnięcia w obłęd, psychoz wszelkiej maści i tragedii, jaką niesie ze sobą brak świadomości i odpowiedzialności.
... Bóg w dom - to budzi szacunek, lęk i nadzieję. Przywitaj go i nie bądź nachalny. Niech się rozgości i poczuje jak u siebie.
Czyli gdzie?
Komentarze
Może drzwi percepcji? ;)