To taka satysfakcja - nie do końca "na niby", ale może nieco na wyrost. Z wyprzedzeniem, tzn. zakładamy, że coś się powiedzie, coś uda. Ale pewności nie ma...
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Komentarze
Anonimowy pisze…
hmmm, ciekawe, ale ja bym to zrozumiała raczej jako: coś się stało, udało, poszło po naszej mysli i odczuwamy w związku z tym satysfakcję, ale ta satysfakcja nie jest "pełna", czegoś jednak zabrakło, jakiegoś elementu... Ale wmawiamy sobie, że "oj tam, jest okej! przecież wszystko poszło zgodnie z planem!". A w środku coś trzeszczy... fikcyjna satysfakcja.
Już miałem w sobie zgodę. Zdrada była o krok. Niemal uległem. To nie tak, że chciałem. Po prostu... czułem wewnętrzną, palącą potrzebę, by spróbować czegoś innego. Czegoś, co sprawi, że na nowo to poczuję! Co być może da mi większą satysfakcję niż to, co było wcześniej...
Bardzo lubię motyw zmiennokształtności. Podąża on za mną od lat. Staram się zauważać i rejestrować wszelkie jego przejawy, co nie jest proste, bo przecież nigdy nie wiem, czy to jest właśnie to, czy nie to...
Eskulapiszon. Przesympatyczny "przylepa"... Dwa tygodnie w Bieszczadach wystarczyły, bym poczuł się tam znów jak w domu. Do tego stopnia, że powrót do Lublina nie był powrotem, lecz jednym z wielu wyjazdów.
Komentarze