Eskulapiszon. Przesympatyczny "przylepa"... Dwa tygodnie w Bieszczadach wystarczyły, bym poczuł się tam znów jak w domu. Do tego stopnia, że powrót do Lublina nie był powrotem, lecz jednym z wielu wyjazdów.
Już miałem w sobie zgodę. Zdrada była o krok. Niemal uległem. To nie tak, że chciałem. Po prostu... czułem wewnętrzną, palącą potrzebę, by spróbować czegoś innego. Czegoś, co sprawi, że na nowo to poczuję! Co być może da mi większą satysfakcję niż to, co było wcześniej...
Pustułka Nawet jej nie zauważyłem. Światło słońca oślepiało. Założyłem filtr polaryzacyjny i zrobiłem zdjęcie. Po zgraniu go na komputer dostrzegłem, że pojawił się na nim nieoczekiwany element: pustułka.
Dzień 1 Znalazłem się tutaj przypadkiem. Pewnie, gdyby normalny dostęp do stawu był otwarty, w ogóle bym nie dotarł w to miejsce. Tymczasem, ze względu na spadające (podobno) gałęzie i łamiące się konary stanowiące zagrożenie dla odwiedzających, czerwono-biała taśma przecinała w poprzek ścieżkę zagradzając dostęp do pomostu widokowego. Lekko zawiedziony pomaszerowałem leśnym duktem.