03 września 2024

Panta rhei


 Panta rhei! zauważył Heraklit.

Stanąłem nad wodą, spojrzałem w dół, w jej wartki nurt i stwierdziłem, że to zdecydowana przesada. O, liść! Nie płynie! O, kamień. Też nie płynie! I gałąź nie płynie... 

Spojrzałem jeszcze raz. Ujrzałem swoją twarz. Im dłużej patrzyłem, tym wyraźniej widziałem.... Jednak jeszcze nie teraz, jeszcze nie...

Zaśmiałem się. Niezmiennie tak samo reaguję. A zatem Heraklit się mylił! Jednak kiedy wsłuchałem się uważniej... Coś wybrzmiało... Coś nie wybrzmiało...

Ostatnio miałem okazję powiosłować z córką w kajaku. Odetchnąłem z ulgą, bo przecież co chwilę trafialiśmy w dowód, że nie wszystko płynie... Jednak spojrzałem na nią...

Wróciłem do domu. Na podłodze leżała nasza stara psina. Próbowała się podnieść popiskując cicho. Podszedłem do niej, objąłem ją i pomogłem wstać. Przy pomocy linki przewleczonej pod brzuchem sprowadziłem ją ze schodów. Kołyszącą się na boki, zarzucającą tylną częścią ciała jak tir naczepą na zlodowaciałej autostradzie, zaprowadziłem na trawnik, gdzie położyła się ciężko w cieniu drzewa. 

Panta rhei, mistrzu...

Brak komentarzy: