18 września 2024

Bajeczka o drutach


Kusząco. Jest ciepło. Tylko rower, aparat i ja. Wiatr we włosach i ta niekończąca się droga pośród pól. Aż tu nagle — trrraaach! Coś mnie zatrzymało w miejscu tak raptownie, że o mało nie zleciałem z siodełka. W lekkim szoku rozejrzałem się dokoła nic nie widząc. Nic, co mogłoby wywołać tak gwałtowny efekt! Zaskoczony odstawiłem pojazd na bok i zacząłem rozglądać się bardziej uważnie. 

Ok, jest droga. Są pola, wzgórza, słońce, chmury... I coś na tle tych chmur... Wysoko ponad głową. Coś błyszczącego na tle ciemnych chmur. Druty! To o druty zahaczyłem! To one są winne! 

Tylko że... one są dość wysoko. Zaciekawiło mnie to i zacząłem się zastanawiać jak to możliwe, że coś znajdującego się na takim pułapie zatrzymało mnie tutaj w dole, na mojej ziemskiej, dwukołowej drodze.
W żaden sposób nie mogłem sobie tego wytłumaczyć do chwili, gdy uświadomiłem sobie, że wcale nie chodziło o żaden faktyczny kawał kabla, który niby garota oplątał mi się wokół szyi. 

No, dobra. Trochę to trąci bajeczką. Od początku wiedziałem, że chodziło o ten rozbłysk na tle chmur. Dość monotonny krajobraz zachęcał do tego, żeby jak najszybciej się po nim prześlizgnąć na kolejny etap mojego rowerowego tripa. W momencie, gdy jechałem dość szybko, nie zdążyłem zarejestrować wzrokiem drutów nade mną, lecz tylko ten jeden rozbłysk. Wydał mi się na tyle ciekawy, że zatrzymałem się i zacząłem skakać, kucać, wyciągać w górę ręce, aby tylko móc ten blask uchwycić na zdjęciu. 

To była dobra zabawa, więc porozglądałem się i zrobiłem jeszcze kilka ujęć ze słupami, wieżami czy jak to tam się nazywa. A później pomyślałem, ze ta cała bajeczka o nagłym zatrzymaniu przez druty wcale nie jest taka głupia. Wiele razy w życiu mijamy w pędzie jakieś momenty,  zjawiska czy wydarzenia, które może nie są szczególnie doniosłe, ale jednak jakoś znaczące. Choćby tylko po to, żeby dać nam chwilę radości, zaciekawienia czy zwykłego odpoczynku. 





Brak komentarzy: