28 sierpnia 2024

Szyba

 Świat oglądany przez szybę, nawet najczystszą, zawsze jest lekko zniekształcony. Zawsze jest światem zapośredniczonym przez szybę. Nie czysto widzianym. Szyba, choć przezroczysta, sama w sobie składa się z piasku, sodu, wapna, dolomitu i innych jeszcze pierwiastków. To dużo jak na coś, przez co się patrzy. 

Spróbowałem więc popatrzeć na szybę przez świat. Takie zabawne odwrócenie porządku. Dla odmiany tym razem to szyba była zapośredniczona przez świat i wcale już nie wydawała się taka przezroczysta. Odbijała, błyszczała, matowiła, rozjaśniała, barwiła, rozmywała się. Ale się w sobie ukazać nie chciała. Nie pokazała swojej szybowatości. Istoty swojej prawdziwej. Oglądałem ją ze wszystkich stron, od góry i z dołu, a jednak wciąż miałem wrażenie, że nie widzę tego, co waży; że tylko mi się coś jawi. Kształt jakiś, jakaś materia, jakieś wyobrażenie czym to coś jest lub być powinno, a co narzuca mi taki obraz siebie. Stałem i patrzyłem a ludzie, przechodząc patrzyli ze mną spoza mnie i zdawało mi się jakbym ich słyszał

A czemu to robi zdjęcie ten tu?

A co takiego widzi?

Szyba jak szyba. 

Jaka szyba? 

Tamta szyba, co stoi.

Ale on płotu zdjęcie robi

A może krzakowi? Bo przecież nie szybie tej?

Patrz znowu w krzak włazi. Dziwny.

On dziwny, nie krzak. A szyba jak szyba...

Jaka znowu szyba? 


Jasne, że to tylko moje o tym wyobrażenie. Nieprzezroczyste, odbite, matowe, zabarwione, rozmyte... Szybowe takie. 


 

Brak komentarzy: