07 sierpnia 2024

Był sobie dom

 


Był sobie dom, z którego okien spoglądała ikona. Wiem, wiem... trzeba mocno ruszyć wyobraźnią... Jednak kiedy już się przyjrzy człowiek, to zobaczy. Obramowana framugą okienną wpatruje się w niego tymi podkrążonymi, zmęczonymi oczyma. O czym myśli? 

Był sobie wędrowiec, który spoglądał na dom z opustoszałej ulicy biegnącej przez wieś. Mierzył dom wzrokiem i myślą. Wyszło z tego mierzenia, że dom jest opuszczony i niewiele mu pozostało czasu. Wyciągnął aparat i zrobił zdjęcie. 

Ikona patrzyła. Wiedziała, że wędrowcowi nie zostało dużo czasu. Pewnie dlatego tak stoi, patrzy i duma. Domu będzie coraz mniej i mniej, ale będzie i zanim całkowicie pochłonie go ziemia o wędrowcu nikt już nie będzie pamię†ał. 

"Ciekawe, może kiedy następnym razem tu przyjadę domu już nie będzie?", pomyślał wędrowiec. "Taki bezpański, zapadły w sobie. Smutny i zapomniany. Może to lepiej?", a jednak szkoda mu się zrobiło domu, dlatego zrobił kolejne zdjęcie. 

"Dlaczego nie odchodzi? Co takiego widzi w tych zmurszałych deskach, wybitych oknach i zapadłym dachu?", zastanawiał się dom. "Człowiek! Pewnie jak zawsze zdaje mu się, że coś musi mieć jakieś znaczenie", zaskrzypiał, choć jakoś tak delikatnie. 

Stali przez dłuższą chwilę, każdy zatopiony we własnych myślach. Człowiek i dom. I patrzyli. Jeden swoimi, drugi oczyma ikony zamkniętej we framugach okna. I każdy niezauważenie, choć nieustannie, pochylał się ku tej samej ziemi. 

Później wędrowiec odwrócił się i odszedł a ikona znów stała się starą, brudną firanką. 

Przez chwilę coś miało znaczenie. 


***

Lubię stare, rozpadające się drewniane domy. Zresztą nie tylko domy - stodoły, szopy, szałasy i studnie. O, tak! Studnie! Zawsze ciągnie mnie do takich elementów krajobrazu, które nie tyle ukazują nasze, ludzkie oddziaływanie na świat przyrody, co raczej przyrodę oddziałującą na nasz świat. A tak naprawdę pewnie i-to i-to. 

Miejsca niegdyś wypełnione szczęściem i tragedią, dostatkiem i biedą, narodzinami i umieraniem, a które dla mnie, wędrowca przychodzącego i odchodzącego w nieświadomości, są po prostu znakiem, drogowskazem, wskazówką, że ktoś kiedyś tu żył, ale już go nie ma i wszystko wraca do stanu sprzed, i że ten ktoś może na dłużej się tutaj zatrzymał, ale ostatecznie tak jak ja, w jakiś sposób, odszedł.


Brak komentarzy: