15 lutego 2024

Trzy łabędzie

 


Trzy łabędzie na tafli wody. Deszcz, wiatr. Przenikający chłód. A ponad wszystko przebija się ogrom wiatraków i wydawany przez nie dźwięk. Zdominowały krajobraz, zagarnęły go dla siebie. Z wyjątkiem tej małej kałuży zagubionej pośród pól. Choć i ona w pewien sposób ulega ich władzy. 


Czy ten wiatr to ich dzieło? Szarpie mną na lewo i prawo. Zamyka mi oczy i gada: "szszszszszukaszszszsz tu czegośśśśśś?". Onieśmiela. Co tu odpowiedzieć? Skłamać, że tak czy skłamać, że nie? Milczę/Mówię:

"Chyba nie szukam czegoś ani szukam niczego" - zagadkuję go, ale on tylko wpada w śmiech... Podstęp został przejrzany. Na wskroś.

Staram się uchwycić ten obraz i zapisać w pamięci. 

Lecz oko się buntuje. Zaglądam w szkło i naciskam spust. Trzy wiatraki i trzy łabędzie za jednym strzałem! "Jessssssteśśśśśś z ssssssiebie dumny?" pyta wiatr. Nieszczególnie.

Zmokłem. Zwietrzałem. Rozwiewam się w pustkę. Kupka prochu. 

Wsiadam do samochodu. Włączam Milesa, niech zatrąbi na odjezdne w Dokądś Indziej. 


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wow! Ciekawie piszesz, może coś większego ,,stworzysz"?

Szamanick pisze...

Dzięki. Większego?