04 maja 2015
Lynyrd Skynyrd!
Decyzja spontaniczna (niemal) i całkowicie wbrew schematom mojego postępowania - w ramach walki z poczuciem popadania w uzależnienie od "statystycznego uniformu". Gdyby mnie tam nie było, to chyba oznaczałoby, że w ogóle mnie nie ma. Oni z kolei podobnie jak The Allman Brothers Band są ze mną od zawsze. Rachunek prosty...
Koncert wart każdej złotówki wydanej na bilet i każdej sekundy przestanej na płycie oraz oczywiście świadomości, że sztywny gorset schematów i reguł jeszcze nie całkiem odbiera mi oddech!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Mam nadzieję, że przeżyłeś "orgazm" na stojąco... ;)
Pozdrawiam Kopacz aka Helena :)
No, ba! :) Chłopie, całe wieki na to czekałem :D
Prześlij komentarz