Podróże po Jurze
Zawsze, gdy tu wracam czuję powiew historii. Nie tylko z powodu Orlich Gniazd i dającego się wyczuć w powietrzu tajemniczego klimatu średniowiecza. Chyba chodzi tu o bardziej subiektywny punkt widzenia: mojej własnej historii. W dodatku mocno zamierzchłej.
Ciekawa rzecz, dla mnie jurajska opowieść zaczęła się w czasach, gdy zamki stały w ruinie (malowniczej, ale jednak ruinie), a dotarła do momentu w historii, gdy jaśnieją niegdyś utraconym blaskiem (przynajmniej niektóre z nich). Trochę to wszystko pogmatwane.
Ces't la vie!
Komentarze