15 maja 2014

Na wschodzie bez zmian...




Bez urazy, oczywiście. W zasadzie jest to hymn pochwalny z mojej strony, jeśli wziąć pod uwagę fotogeniczność owego braku zmian. Podlasie to rejon fantastyczny dla kogoś, kto podobnie jak ja, niejednokrotnie zdjęcia robi metodą desantu (takie życie!). Niemal zawsze, gdy jadę przez  Podlasie, bądź znajduję się tam przez moment, udaje mi się trafić na dobry motyw czy tez ciekawy, przynajmniej potencjalnie, kadr.


Okolice Ulanu (tuż za Radzyniem Podlaskim) obfitują w przydrożne krzyże otoczone lipami (cóż za zapach!), stare szopy i stodółki, urokliwe pola i zwierzynę, która czasem tak zajęta jest swoimi sprawami, że nie zwraca uwagi na nowy, spokojny element krajobrazu w mojej postaci...




Lubię tam wracać i gwizdać zawodząco... Taki mój dziki, polski konik...

1 komentarz:

Kopacz pisze...

Chwalebny wpis. I nie ma zmiłuj, ale musicie nas odwiedzić i poznać same jądro Podlasia:)