08 marca 2012

Trudna droga do sukcesu

Zauważyłem ciekawą prawidłowość. Dawno, dawno temu czytałem książkę Dale'a Carnegie "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi". Była ciekawa, lecz jak wiele pozycji tego typu, opisy w stylu - pan X nie robił tak, później tak zrobił i zdobył klienta Y, i ta wzbudzała (zapewne nieuzasadnione) podejrzenie, że chyba nie do końca tak się da. Jednak po latach i wielu innych lekturach z zakresu automotywacji, wyznaczania celów i osiągania sukcesów, przede wszystkim autorstwa Briana Tracy (czy jest tu jakiś Błaian?!) namierzyłem zjawisko, które w mojej opinii mogło wywołać owo niejasne przeczucie...

Zarówno Dale Carnegie, jak i Brian Tracy (Dale był pierwszy!) wiedli ubogie życie na wsi, szwendając się z kundlami, pracując przy żniwach, najmując się do roboty za psi grosz, jeżdżąc pociągami za pracą, bez grosza przy duszy i dzięki wytrwałości, nauce, szerokim horyzontom, upartym parciem naprzód zdobywają wyżyny.

Zastanawiam się ilu z mentorów wskazujących nam wyboistą drogę do sukcesu zaczynało w ten sposób? Będę musiał poszperać... Ot, tak. Z czystej ciekawości.

Nasuwa się tylko smutny wniosek... Nie jestem synem farmera, a na wsi spędzałem mnóstwo czasu z własnej, nieprzymuszonej woli. Może nie mam szans na sukces?!

2 komentarze:

Pieczatkownia pisze...

Karierę rozwija się dzięki własnym cechom, umiejętnościom i Karmie ;) Wielu zaczynało od najmowania się do każdej pracy, a dzięki sprzyjającym czynnikom wybili się na szczyt, co nie oznacza, że pozostali na nim na zawsze.

Seito pisze...

W biznesie trzeba mieć chwytne dłonie i silne nogi, inaczej albo nie podołamy klientom, albo rozniesie nas konkurencja. Można zauważyć, jak wiele firm mimo pozornego spokoju walczy ze sobą na różnych sferach.