06 października 2011

Kirkut

Ciekawa sprawa. Jest mur i furtka. Przechodzę obok niej niemal każdego dnia. Zaglądam pomiędzy jej żelaznymi prętami, by popatrzeć na wspaniałe popisy słonecznych promieni (zjawisko niezależne od pory roku). Otóż od lat przyrzekam sobie, że skontaktuję się z opiekunem tego miejsca, by móc je wreszcie przeżyć. To ciekawe, że od dzieciństwa znam to miejsce a w obrębie murów jeszcze nigdy nie byłem.

Tymczasem wczoraj przechodziłem tamtędy z córeczką i kolegą Bartkiem (bloglublin.blogspot.com - polecam!), który po prostu pchnął furtkę, zaś ta, niczym Ekskalibur, okazała się posłuszna jego woli!

Dlaczego nigdy nie pchnąłem tej furtki?


3 komentarze:

Behemon pisze...

Czuję się raczej jak biały królik w Alicji w Krainie Czarów. Ale tam! Przygodę mieliśmy super.
Ty natomiast tą furtkę już dawno otworzyłeś.

Unknown pisze...

Bardzo polecam artykuł o lubelskim kirkucie, bo to zupełnie niezwykłe miejsce.

http://www.ciekawe-miejsca.net/przewodnik/polska/stary_cmentarz_zydowski_w_lublinie

Tomek "szamanick" Torój pisze...

No co ty Bartku? Kiedy ją otworzyłem? Poza tym widzieć królika, by iść po JEGO ŚLADACH to jedno. Być królikiem - o, to już inna historia!

Czarku, dzięki za namiar. Przeczytam na pewno. Kiedyś pracowałem w księgarni w Lublinie - miałem duuuży przeglad opracowań na ten i podobne tematy. Niestety, czas szybko zleciał i nie wszystko dało się przejrzeć.