Błazenada
A jednak można. Nawet Palikot w obecnej postaci powinien mieć swoje miejsce w życiu medialnym i publicznym. Cały jego ruch można by skwitować jako błazeństwo (Czy kogoś oburzyły moje słowa? Dlaczego?).
Błazeństwo nasza kultura zepchnęła do najciemniejszych zakamarków piwnic oraz przedszkoli, jako coś absurdalnego, głupiego, infantylnego. Zwykliśmy traktować owo zjawisko, jako charakterystyczne dla dzieci i osób niespełna rozumu. Błazeństwa należy się wstydzić, bać się go, a wręcz wyśmiewać!
Tymczasem poparcie dla błazeństwa w narodzie zawsze istniało. Może części z nas jeszcze kojarzy się ze Stańczykiem, może ktoś z nas jest błaznem. Z pewnością jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że bez błazeństwa ten świat byłby nie do wytrzymania. Jego powaga, ogrom odpowiedzialności jaki ze sobą niesie, wyzwanie jakie przed nami stawia, bez kanału w postaci błazeństwa byłyby nie do wytrzymania.
Polityka to w dzisiejszym świecie najbardziej oczywisty nośnik tego błazeństwa. Błaznami są dla jednych przedstawiciele jakiejś partii, dla innych drugiej. To najmniej istotne. Ważne natomiast jest to, byśmy mieli jakiegoś błazna, dzięki któremu rozprawimy się z patetyczną powagą rzeczywistości.
Błazeństwo nasza kultura zepchnęła do najciemniejszych zakamarków piwnic oraz przedszkoli, jako coś absurdalnego, głupiego, infantylnego. Zwykliśmy traktować owo zjawisko, jako charakterystyczne dla dzieci i osób niespełna rozumu. Błazeństwa należy się wstydzić, bać się go, a wręcz wyśmiewać!
Tymczasem poparcie dla błazeństwa w narodzie zawsze istniało. Może części z nas jeszcze kojarzy się ze Stańczykiem, może ktoś z nas jest błaznem. Z pewnością jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że bez błazeństwa ten świat byłby nie do wytrzymania. Jego powaga, ogrom odpowiedzialności jaki ze sobą niesie, wyzwanie jakie przed nami stawia, bez kanału w postaci błazeństwa byłyby nie do wytrzymania.
Polityka to w dzisiejszym świecie najbardziej oczywisty nośnik tego błazeństwa. Błaznami są dla jednych przedstawiciele jakiejś partii, dla innych drugiej. To najmniej istotne. Ważne natomiast jest to, byśmy mieli jakiegoś błazna, dzięki któremu rozprawimy się z patetyczną powagą rzeczywistości.
Komentarze
Podobnie, moim zdaniem, parlament, miejsce tworzenia prawa, które potem i mnie dotyczy, nie jest przestrzenią do błazenady, czy widowisk kabaretowych.
Jedyną cecha Palikota, którą dostrzegam, jest niepohamowana chęć obecności w mediach, popularności za każdą cenę. Myślę, że ten facet ludzi traktuje wyłącznie jako przestrzeń manipulacji. Nie jest błaznem, błazenada zakłada szczerość zachowań, autentyzm roli.
Błazen, arlekin - niesie w sobie głęboką treść dotyczącą nas wszystkich, naszych ciemnych i jasnych stron, naszego intelektu i instynktów, kultury i natury. Problem polega na tym, że nasza kultura wykształciła w nas wstyd (tabu - im więcej tym lepiej)lub ślepotę na części, które w jej obrębie nie mogą mieć miejsca. Paradoks: nabraliśmy dystansu, a przez to straciliśmy dystans.
Teraz, by choć na chwilę zerwać okowy tworzymy karnawały, tłuste czwartki i inne bezpiecznie wyznaczone: TU i TERAZ.
To, że jacyś Indianie wyznaczają w swojej kulturze właściwą jej rolę błazna, czy szamana, nic nie zmienia w moim oglądzie świata.
Może się ze mną nie zgodzisz (a na pewno się ze mną nie zgodzisz), ale śmiem twierdzić, że mamy w naszej zachodniej cywilizacji przykłady systemów nie tolerujących ironii, satyry i odwracania porządków. To właśnie konsekwencja odrzucenia autokrytycyzmu naszego świata. A nie ma lepszego bicza na jednostronną jego wizję niż dobry błazen.
Przykład z Indianami, był jak właśnie napisałem przykładem. Ale możesz sięgnąć np. do Nietzschego, Arendt czy Barthesa. To również uczestnicy naszego świata.
Problem ze zmianą tej przestrzeni polega na tym, że ona już została zmieniona. Przejawia sięto choćby w fakcie, że postać błazna traktujesz, jako coś tak obcego, że nie zauważasz go w sobie. TO wymaga treningu i dystansu.
[Nie gniewaj się - to naprawdę nie jest żaden cios w ciebie i mam nadzieję, że podejdziesz jednak do tego z dystansem] :)
Pozdrawiam1!
Cieszę się, że znalazł się ktoś wyrażający takie poglądy. Martwi mnie, że znalazł spore poparcie.
Przy okazji przypomniałeś mi książkę M. Słowińskiego Błazen. Dzieje postaci i motywu. Znasz?
Jeszcze bardziej przekornie - czy parlament nie jest sceną? Czasem i miejscem wyrwanym z naszej rzeczywistości? Czy uczestniczysz w tym, jako zwykły człowiek i masz np. szansę wejść ot tak na mównicę i pogadać sobie? Czy nie jest to jakaś forma rytuału? Wysoka laska, udzielanie głosu, przemówienia, które często niosą ze sobą ładunek ironii, satyry i szyderstwa (czy wszystkie cię mierżą? czy tylko te, z którymi się nie zgadzasz?)
Czarku Samuelu powiedz mi, drogi kolego, ile w Tobie judeo, a ile chrześcijanina? Czyż nie jest to właśnie ów zabawny kolaż, ironiczny ukłon w kierunku kultury, której jesteś moim współuczestnikiem??