03 czerwca 2011

Kim - szkic

Nazywam się Kim.
Jestem dobrym człowiekiem. Zwierzęta przede mną nie uciekają. Właśnie kogoś zabiłem.

*

Palę papierosa. Czuję jak płuca wypełnia mi smoła. Przyszła mi do głowy myśl, że gdybym zanurzył się w jeziorze i nabrał pełne płuca wody, byłoby to lepsze uczucie. Jeden papieros i takie przejścia a wiem, że nie spocznę dopóki nie wykończę jego 19 braci. Ponoć w papierosach drzemią demony. Palenie, jak sądzę, to nie jest najlepszy sposób na pozbycie się ich.


*

W burdelu impreza. Podobnie jak w domu zakonnym po przeciwnej stronie parku. Święta jednoczą. A ja siedzę na balkonie i myślę o tym, która z imprez ma w sobie więcej czystości?

*

Jestem szczęśliwy. Naprawdę. Cały czas ktoś, gdzieś, zwraca mi uwagę na marsowe czoło, nieobecny wzrok (prawie trafione!) i zmarszczone brwi. Nie powiedziałem, że jestem radosny a szczęście przecież niewiele ma wspólnego z głupawą miną i uśmiechem od ucha do ucha. Powiedziałbym wręcz, że jest to oznaka głębokiego nieszczęścia i upadek. Jestem szczęśliwy, radosny bywam. Dość rzadko.

*
Z iloma twarzami rodzi się człowiek? Którą i kiedy wybiera, by reprezentowała go przed światem? A którą ze swych twarzy pokaże człowiekowi świat? 

*

To ciekawe uczucie zabić kogoś i nie czuć w związku z tym nic. Nie osądzać się, nie usprawiedliwiać. Co prawda, nie dało mi to spokoju, a wręcz przeciwnie. Czuję niepokój, jednak nie mający, jak podejrzewam, zupełnie nic wspólnego z tym, który odczuwają zabójcy. Nie lękam się, że ktoś odkryje, przecież sam o tym mówię otwarcie. Nie boję się osądzania, między innymi po to właśnie dokonałem zabójstwa.

Kot podchodzi ocierając się o nogawki spodni, młody kos siedzi na drzewie i obserwuje mnie ciekawie z odległości metra. Gdyby był 20 razy większy i parę kilogramów cięższy zabiłby mnie dla obrony swojego gniazda.

*

Przez otwory w murze słońce wygląda cudownie. Nie docenia się tego na co dzień. Tam gdzie mur się nieco wykruszy promienie wpadają tak łapczywie, że wręcz można poczuć pulsujące w nich życie. Łapię je codziennie w pustą butelkę i zachłystuję.

*

Nazywam się Kim. 
Byłem dobrym człowiekiem. Właśnie się zabiłem.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Powiem tak: Zachłystywanie sie i nabieranie wody w płuca niechybnie kończy sie w ciągu minuty utratą świadomości. Jeśli sie nie ma farta, co jest nagminne, niebawem potem następuje śmierć. Raz na zawsze, ciach.
Poza tym, a propos, jestem głupi.

Kopacz pisze...

Tomek ---> za 119 dni napijemy się ponownie Whiskey :):):) Uprzedź małżonkę ;)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

SIę rozumie! :)