19 lutego 2011

Sen

Ostatnio śnią mi się niepowodzenia. Szczęśliwie, snów proroczych nie miewam od lat kilkunastu - z tego, co pamiętam. W ogóle ostatnio rzadko śnię. Może z wiekiem pamięć tych wyrwanych z kontekstu chwil zaciera się szybciej? Tak, jakby umysł próbował bardziej desperacko łapać chwilę obecną, będąc świadomym tego, że z każdym dniem ma coraz mniej czasu.

Faktem jest, że rzadko coś pamiętam z Czasu Snu. Podobno, by zapamiętać sen trzeba położyć się przed północą, wtedy umysł nadąży. Cóż, mam 20 minut. Mogę spokojnie przyjąć, że dziś ta sztuka mi nie wyjdzie.

*
Oglądam transmisję z czuwania. W zasadzie, staram się WIDZIEĆ i SŁYSZEĆ.

*
Mój umysł okłamuje mnie wmawiając, że siedząc dłużej oddalam jutro. Wyczerpująca próba osiągnięcia wiecznego dziś. W las idzie 35 lat doświaczeń, podczas gdy ja codziennie powtarzam ten sam rytuał.
Najbardziej lubię iglasty.

*
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie [...]

*
Człowiek umarł w wieku 62 lat. Bardzo długo, Diogenesie, nie będziesz miał kolejnej okazji. Człowiek, dla którego dziś nie istniało. Podobnie jak wczoraj i jutro. Człowiek, dla którego istniał człowiek.

Zapalam latarnię i idę przed siebie w ciemnościach, których jej światło rozproszyć nie może.  Szukam człowieka. W lustrze widzę cień.

*
Jak było na początku, teraz i zawsze [...] 

Więc jednak czasu nie ma. Nie ma reguły. Wymyślilismy czas i się teraz przed nim ukrywamy po jaskiniach. Każdy przykuty do swojej skały.

Jednak są tacy, ludzie, którzy wiedzą, że czas jest ułudą. To o nich myślimy, iż przeżywają w życiu i osiągają tyle, iż można by ich dziełem obdzielić co najmniej kilka osób. I dziwimy się, że umarli młodo, ponieważ ich dorobek zdaje się wskazywać na coś zupełnie innego.

*
00:10.
Dziś już nic mi się nie przyśni.

Brak komentarzy: