10 września 2010

Strzały o zmierzchu



Nastały chłodne dni. Każda iskra jest teraz na wagę złota. Palę kadzidełko, żeby przez moment mieć złudzenie, że do jesieni jeszcze trochę brakuje, a do zimy... W ogóle nie ma o czym wspominać.

Tymczasem aura nie sprzyja aktywności i gdyby nie wierna Kira, to chyba bym już sobie zimowo zasnął*.

Oglądam amerykańskie filmy drogi (często tanie niby-hity). Kilka dni temu miałem chętkę na Konwój, dziś Pojedynek na szosie ("na szosie" to dodatek dla Polaków w razie, gdyby w tym 1971 roku nie wiedzieli, o co chodzi).

Długa prosta przed siebie! Słońce, góry, wędrujące trawy, samochód i... wolność?
Kim jest ten gość w trucku i dlaczego chce mnie dopaść?! Do diabła z nim!

Czas na Easy Rider...

________
*na wszelki wypadek, proszę mnie dobrze zrozumieć: NIE WIERNA, nie zaś: NIEWIERNA. To dobry pies. Proszę go nie krzywdzić...

2 komentarze:

Jakub Ruszniak pisze...

Mi też nie spieszy się do zimy. Ale jesień niestety chyba już rozgościła się na dobre. Pozdrawiam! :)

Kopacz pisze...

Ja już do jesieni myślą lgnę. Umysł zaś maltretuję opowiadaniami Bukowskiego. Pozdrawiam Szamanie:)