18 marca 2010

Marzenia

To już dziesięć dni od poprzedniego wpisu. Zajęty przeklinaniem wyrodnej muzy przegapiłem kilka inspirujących momentów. Może kilkanaście, a może kilkadziesiąt. Nie wiem, ponieważ przegapiłem. Nic to, rzekłby mały rycerz z dużą szabelką – mistrz ciętej riposty – Imć Jamć Wołodyjowski.

Tydzień temu po raz pierwszy uczestniczyłem jako widz w 3 żywiołach (dzięki transmisji internetowej). Ileż tam było inspiracji. Można rzec, że muza na muzie i muzą poganiała! Ile przygody i świata - głównie wschodu i południa. Nie było północy. To dało mi do myślenia.

Może za jakiś czas. Na pewno!

Jeden wątek przewijał się bardzo wyraźnie przez cały czas - warto marzyć. Marzenia mają w sobie moc. Ale moc potrzebuje płaszczyzny, dzięki której zostanie wyzwolona, a chodzi tu oczywiście o działanie.

Marzyć zawsze potrafiłem.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ja też :-)
i nawet nie czuję rozczarowania, że marzenia się nie spełniają, no bo jak, skoro ich nie spełniam, bo jestem zajęta marzeniem.

Holden JAREK Cyprian pisze...

ja też
jam Ci marzyciel!

Kopacz pisze...

Ja też!!!

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Witajcie w gronie, tu zacytuję Kena Keseya, Zadołowanych Psubratów! (z tym, ze to zadołowanie bierzcie z przymrużeniem oków) :)

MajaK pisze...

...wolę marzenia od ich spełnień...:):)....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Hm, marzenia bez spełnień mogą być na dłuższą metę męczące. Potrzebna jest jakaś motywacja do dalszego marzenia :)