20 marca 2010

Flaneur

Planowanie nie ma sensu. Zdecydowanie tak jest w moim przypadku. Od kiedy postanowiłem planować, utknąłem na planowaniu kolejnych kroków planowania, ponieważ zasadniczy etap planowania nie może zostać zrealizowany, głównie ze względów czasowych.

Chyba powrócę do mojego ulubionego sposobu bycia, czyli swobodnego przepływu przez to, co się przydarza, bez podejmowania prób wpłynięcia na owe wydarzenia. Z ciekawością na wszystko patrzeć zawsze po raz pierwszy - dziś uważam, że strata czasu w takim sposobie bycia jest niebywała, jednakże kiedyś fascynowałem się wciąż na nowo wszystkim i jakoś nie pamiętam, żebym odczuwał to, jako marnotrawienie czasu. Dopiero, gdy ujrzałem sytuację z perspektywy z zewnątrz, stwierdziłem, że tracę czas na wieczne powroty.

A może taka postawa jest niezbędna, by się w ogóle ruszyć? Może to taka siła napędowa - od czasu do czasu pokręcić się po osi znanych już treści?

Cóż, pokręcę się zatem, jak globus.

2 komentarze:

Holden JAREK Cyprian pisze...

planowanie - to rzecz ulotna, ale są dziedziny życia, gdy bez planowania ani rusz, bo potem robi się kurz:))))) i warto chwycić za nóż!
serdeczność Szamanie

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Pewnie tak, choć w chwili obecnej kurz mi nie przeszkadza :) A nawet nadaje ciekawy klimat :)