15 grudnia 2009

Trzecie oko

Czasem czuję na sobie czyjeś spojrzenie. Czasem instynktownie wiem, z której strony dotyka mnie badawczy, ciekawski bądź przypadkowy wzrok. To jest, jak sądzę, owo ezoteryczne trzecie oko, o którym tyle się pisze we wszelkiego rodzaju wydawnictwach typu the truth is out there.

Trzecie oko, dzięki któremu przetrwaliśmy, wycinając maczetą umysłu ścieżkę wiodącą z łona Matki Natury w nieznane. A wyposażyła ona swoje marnotrawne dziecię w broń wszechpotężną, na swoją zgubę. Dzięki temu darowi człowiek przetrwał najcięższe momenty w kołysce, urywając łeb hydrom, które czyhały na niego na każdym kroku. Niestety, również dzięki owej mocy wyrwał się z gniazda, które następnie podpalił, czego skutki zaczynają oddziaływać na naturę coraz dotkliwiej. Ktoś może się zżymać twierdząc, że zaczęły już dawno, jednak kołyskę opuściliśmy przecież przed momentem zaledwie... Jeszcze jesteśmy oseskami. Wyrodnymi, ale jednak oseskami. Jeszcze możemy powrócić.

W zatłoczonym autobusie uświadomiłem sobie, że człowiek nieświadomie sam sobie odbiera dar trzeciego oka. Rozglądam się dokoła czując na sobie spojrzenia. Nikt nie patrzy. Patrzę na kogoś, a ten nie zwraca na mnie uwagi, choć staram się sprowokować go długim przyglądaniem się. Rzecz jasna, część z niepatrzących czuje wzrok na sobie, lecz celowo ignoruje go i się nie rozgląda.

Pod tym względem zwierzęta są bardziej szczere. Mój pies często wyczuwa utkwiony w sobie wzrok, mimo że nie czuje się zagrożony. Nasza socjalizacja polega m. in. na upchnięciu w tłumie, gdzie nikt nikomu w oczy nie spogląda, by nie prowokować - ileż to razy w podstawówce słyszałem: "No i co się na mnie gapisz?! W ryja chcesz?!". Kiedyś wgapialiśmy się, gdy chcieliśmy dać w ryja! A odnajdywaliśmy wpatrzonego w nas potencjalnego napastnika, gdy trzeba było ocenić, skąd nadejdzie spodziewany atak i jakie mamy szanse na ewakuację.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ciekawe spostrzeżenie, Szamanie.
myślę, że pierwotne zwięrzeta nadal w nas są, choć może z nieco przypiłowanymi pazurami, ale życie w stadzie ma swoje zasady, więc to nieuniknione. lubię swoje wewnętrzne zwierzę :-)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Owszem, mamy kagańce. Jesteśmy temperowani od niemowlęctwa. Wyrabia się w nas nawyki, zwyczaje, upodobania, jak w piosence: "statystyczny uniform, model szyty na miarę". Gdyby nie to, pewnie byłaby z nas dzicz nie do opanowania. Z drugiej strony jednak, teraz zbyt łatwo dajemy nad sobą zapanować (patrz: hipnopedia "Nowy wspaniały świat"). To czego pragniemy nie może zbytnio odbiegać od tego czego potrzebuje od nas rodzina, społeczeństwo, ojczyzna...

Zegar tyka. Każdego (Lec, Myśli nieuczesane). I nas tyknie - czas się opamiętać! :)

Anonimowy pisze...

a ja lubię patrzeć, obserwować i kiedy ktoś wpatruje się we mnie - patrzę temu komuś w oczy, ale zanim zdążę odczytać ich kolor, ów ktoś odwraca głowę. Jakby szarpnięty przez normę "nie wolno patrzeć".

Tak sobie czasem myślę, kiedy oglądam filmy opowiadające o losach ludzkości w (nie)dalekiej przyszłości: o ludziach cyborgach, genetycznie zmodyfikowanych, myślących jednakowo - że to straszne, że ja tak nie chcę i że może na szczęście takich czasów nie dożyję. Ale jak tak popatrzeć na około - już mamy zaczątki takiego "cyborgowego" świata i społeczeństwa.

Anonimowy pisze...

Szamanie,
podelgamy prawom ewolucji, nawet jeśli ona w naszym mniemaniu idzie w niewłaściwym kierunku. cały problem w tym, że mamy zdolnośc przewidywania...gdyby nie ona bylibyśmy spokojniejszi :-)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Didżejko, to nie zaczątki - to już trwa (być może), a myślący nieprawomyślnie to wywrotowcy i wykolejeńcy.

Słusznie, Emmo, prawisz! Podlegamy ciągłej ewolucji, choć trudno to sobie wyobrazić. Ba, słyszałem wypowiedź naukowca w TV (niestety nie pamiętam któż zacz), że ewolucja naszego gatunku się zakończyła :))) Mówił całkiem poważnie. No cóż, w końcu nie ma potrzeby zmieniać ideału, nie?
:) A nasze przewidywanie jest być może oparte wyłącznie na doświadczeniu (gatunkowym?), dlatego odnoszę wrażenie, że szwankuje przy diagnozach związanych z klęskami ekologicznymi itp. Bo tego w pamięci nie mamy...