26 listopada 2009

Beztreściowiec szamanicus

Coś wyprało mi umysł. Niezwykłe doznanie, gdy w głowie kołaczą się jakieś pomysły, ale nie przybierają żadnej określonej formy. Kłębowisko w wężowych splotach dusi samo siebie. Pomysł pożerający swój własny ogon. Z dnia na dzień przybywa coraz więcej pomysłów nieuformowanych i bezkształtnych rozsadzając ten mały nośnik, jakim jest mój mózg. Chaotycznie przelewam na coraz większą ilość kartek to, co uda mi się wysupłać - kartek coraz więcej, a kłębowisko niczym głowa hydry odrasta i odrasta.

Tonę w kartkach, które nie niosą żadnego znaczenia (beztreściowce - jest taki gatunek w przyrodzie? Jeśli dotąd nie istniał - to już istnieje), ponieważ nie znam kodu, nie pamiętam w jakiej kolejności należy je odczytywać.

Wracam myślą i zajmuję oczy czymś z zewnętrza. Czymś co daje wytchnienie na moment. Łyk nieba przez kraty.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

,,łyk nieba przez kraty" - mniam!

na początku był chaos, ale ciekawa jestem co się z niego wyłoni.

Latarnik pisze...

Zrób z kartkami to, co kiedyś Cortazar w "Grze w klasy" - ponumeruj i na chybił trafił ustal kolejność czytania :)

Anonimowy pisze...

o, protestuję! w tym szaleństwie jest metoda - mówię o Cortazarze. a Szamanik też sobie jakąś wypracuje ;-)

Paweł Ordan pisze...

wiesz, ja swoje kartki "bez klucza" palę. innymi słowy puszczam z dymem w niebo. uwalniam przez to siebie i moje myśli. taki rytuał.
dlatego uwielbiam deszcz. wierzę, że wraz z kroplami moje niegdyś chaotyczne myśli powracają naznaczone lekką nutą swobody.

Paweł Ordan pisze...

ale popieram słowa Emmy, każdy ma swoją metodę.

słodko-winna pisze...

Kiedyś te luźne karteczki poukładają się w opowieść.Być może w odcinkach.
Podoba mi się fotografia.Republika albo zebra;)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Hmm, z chaosu porządek, ale czy na pewno? Może jakiś stan pośredni i już tak pozostanie? A może ten stan pośredni między chaosem a porządkiem (jak na łódce - raz buja na jedną a raz na drugą burt ę) jest właśnie stanem docelowym?
I dzięki Emmo za wiarę w moje możliwości, jednak chyba najpierw musiałbym w szamański trans się wprowadzić, by tę metodę opracować :)

Latarniku, próbowałem - nawet datę zapisywałem i stronę. Ale w końcu zebrało się tego tyle, że stajnie Augiasza można by tym wyłożyć i zagnać Herkulesa :)

Prawadon :) Ten sposób wykorzystuję od wczesnej młodości, lecz w pewnym momencie (wiek?) zacząłem odczuwać to jako pewien ubytek i rytuał przestał pełnić funkcję oczyszczającą, a zacząłem kojarzyć palenie notatek ze stratą. Pewnie na swoją niekorzyść, ale cóż zrobić :)

Słodka - kolejna Istota, która wierzy, że jednak warto :) To bardzo miłe i inspirujące. Dzięki! :)