mów do mnie spojrzeniem
zbyt głośno wołasz mnie,
więc głos twój plącze się
w hałasie miasta
i niknie rozjechany kołami autobusu
komunikacji miejskiej,
z którym jakoś nigdy
nie potrafię się porozumieć
rozdeptują mnie
zaśnieżone twarze pasażerów,
a ja na przekór im
śmieję się sobie w twarz
krzyczysz? ja nie słyszę.
może spróbuj szeptem,
może spojrzeniem?
przemawiają do mnie warkoczące się galaktyki
twoich włosów uciekających ku czerwieni
Komentarze
A to, że to ty, to mnie upewnia, że wiersz by na tym nie stracił :D
głos twój plącze się
w hałasie miasta
niknie rozjechany kołami autobusu
z którym nigdy
nie potrafię się porozumieć
rozdeptują mnie
zaśnieżone twarze pasażerów,
a ja na przekór im
śmieję się sobie w twarz
krzyczysz? ja nie słyszę.
może spróbuj szeptem,
może spojrzeniem?
przemawiają do mnie warkoczące się galaktyki
twoich włosów uciekających ku czerwieni
Oj, wyszło jakoś tak samolubnie z tym"ale to ja" Miałam na myśli, że wszelkie poprawki, które nie są poprawkami autora, czynią wiersz widziany oczyma nie autora:))
Kurczę, chyba się zaplątałam.
Szamanicku, tak czy siak...podoba mi się:)))
:)
Holden, w ostateczności i tak dochodzi się do milczenia :) Słowa wszystko komplikują.
Dzięki Piter i Latarniku :)