30 października 2009

Goosie

W hiszpańskich posiłkach najbardziej odpowiada mi wino. Czerwone, wytrawne i dużo... Choć przyznać muszę, że owoce morza też mi przypadły do gustu, ze względu na brak ogryzków. Gosia jadła, ja piłem - pełen luz.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

doskonały podział ról: ona jadła, Ty piłeś... :-))

Temi pisze...

Dokładnie u mnie było tak samo, on pił, ja jadłam ;). Duszkiem wypił cały dzbanek sangrii, ale chciał poczęstować mnie owocami z owego trunku. Co za gest!

Holden JAREK Cyprian pisze...

Hiszpania, tuż po Argentynie to moje spełnienie... a wino zawsze i o każdej :) porze:)...

Anka W. pisze...

Nie ma to jak - się zgrać :)

Małgorzata pisze...

Ja wybierając wolałabym picie:), ale owocami morza nie gardzę bynajmniej...

MajaK pisze...

....owocó morza nie jadam...bleeeee.......ale czerwone wytrawne wino uwielbiam.......mniam.....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Tak, przyznaję, że wino w tym zestawie było faktycznie najsmaczniejsze! :) Potwierdzeniem tej opinii niech będzie fakt, ze w ciągu obiadu wytrąbiłem prawie całą butelkę. Na szczęście w ukropie jaki panował na zewnątrz momentalnie ze mnie wyparowało :D Nawet mną nie kołysało i zdjęcia spokojnie mogłem robić... Co ten klimat robi z człowiekiem...

Teraz muszę się wybrać do Szkocji... ;))) Ciekawie, jak by się chodziło po tamtejszych górach? Pewnie nawet nie protestowałbym przeciwko kiltowi :D

Ale to jednakowoż takie na razie tylko niestety mgliste plany :)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Ech, Gosia właśnie obaliła moje wysokie mniemanie o sobie (w sensie: moje o mnie) - powiedziała: "Jasne, jasne. nie pamiętasz jak się chwiałeś??"

I weź tu człowieku bądź romantyczny1