05 września 2009

Zasłyszane przed sekundą

Nie podoba mi się retoryka mediów. Właśnie włączyłem Fakty i oto co usłyszałem:

"Plutonowy ... jest 11 ofiarą" - plutonowy był, był 11 ofiarą. Był plutonowym. Już nie jest. To trudniejsze, prawda?

"To wielka tragedia dla Rzeczypospolitej" - fakt, to wielka tragedia dla Rzeczypospolitej, ale czy większa niż dla bliskich zabitego żołnierza? Oczywiście, to Rzeczpospolita wysłała tam żołnierza (abstrahując od moralnej strony całej sprawy), więc z taką możliwością musiała się liczyć. W końcu nie pojechał tam grać w bierki. Tym większa jest to tragedia dla rodziny, nie zaś dla państwa. O rodzinie nie wspomniano nic, nawet słówkiem.

Już wiem czemu nie lubię z jednej strony, a z drugiej lubię wiadomości nadawane w mediach.

14 komentarzy:

słodko-winna pisze...

Jadą tam na własne życzenie, prawda?
Ale rozumiem Twoje rozgoryczenie...

Latarnik pisze...

I tu się nie zgodzę. Plutonowym był i owszem, ale ofiarą jest. Właśnie przez fakt, że już go nie ma wśród żywych JEST ofiarą.

A retoryka mediów jest ogólnie bardzo retoryczna... :)

Kopacz pisze...

"Tymczasem przypatrzcie się Narodowi, którego strzegą oddani patrioci. Ci padają w krwawych bojach lub walce z głodem i nędzą. A co na to Naród? 'Naród kwitnie'-na mierzwie ich trupów. Jednostki giną 'dla wielkiej Sprawy Narodu', ten zaś posyła im kilka słów podzięki i- 'dobrze na tym wychodzi'. Oto co nazywam interesownym egoizmem." - Max Stirner "Jedyny i jego własność".

Tomek "szamanick" Torój pisze...

No właśnie Latarniku, pytanie o co bardziej chodzi i co bardziej do nas przemawia?

Dla mnie silniejsze jest był plutonowym, bo to oznacza, że jego ofiara była ostateczna i najwyższa. Ofiarą można być, ale niekoniecznie wiąże się to ze śmiercią.

Dlatego mimo wszystko mocniejsze jest był niż jest.

Małgorzata pisze...

Ja uważam, że JEST ofiarą, bo dopóki jest to świeże zdarzenie będzie funkcjonował czas teraźniejszy. Służy to chyba mimo wszystko podkreśleniu wagi sytuacji. Do ludzi bardziej przemawia czas teraźniejszy niż przeszły. A to, że BYŁ plutonowym, to nie podlega wątpliwości. Trudny ten nasz język:)
Natomiast drugi fragment, no cóż...Też odwrócenie uwagi, bo kraj wysłał, to kraj cierpi najbardziej, żeby nie zarzucać, że to wina Państwa. Ech...

Tomek "szamanick" Torój pisze...

W pewnym sensie masz rację Małgorzato. Jednak ja wychodzę z założenia, że nie jest ktoś kogo nie ma. Tak po prostu. Był ofiarą, teraz już nie jest, bo nie ma takiej osoby. Bezrobotny jest ofiarą cięć personalnych (np), ale ofiara śmiertelna zawsze jest sprawą przeszłości.

Poza tym chyba dla Polaków jednak ważniejsze jest to co było - jesteśmy wciąż niepogodzeni z przeszłością, lubujemy się (jako naród) w martyrologii i odnoszę wrażenie, iż wcale nie po to by się uczyć i wyciągać wnioski, lecz po to by innym pokazywać, jak wiele krzywd doznaliśmy i jak bardzo potrzebujemy głaskania po główce. Nie nabieramy mocy, lecz marnujemy ją na bezowocne rozpamiętywanie.

Dlatego, mimo iż w pewnych aspektach, wg mnie, macie rację z Latarnikiem, to jednak uważam, że o ofierze w tym przypadku należy mówić w czasie przeszłym. Tak jak o ofiarach np. II WŚ.

pozdrawiam ciepło!

Tomek "szamanick" Torój pisze...

No i jeszcze pytanie - co w tym przypadku oznacza "świeże zdarzenie"? Kiedy przestanie być świeże? Ile czasu ma minąć, nim stanie się przeszłe (czy nieświeże?). Dla każdego ten czas jest inny. Dla rodziny, znajomych, obcych, Polaków, patriotów itd itp.

Holden JAREK Cyprian pisze...

mówisz/PISZESZ jak moja była Żona:) - ale ja Ją bardzo NADAL LUBIĘ:))))

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Ale nie z powodu jej pisania się rozstaliście? ;)

Małgorzata pisze...

Masz rację każdy ma inne pojęcie czasu. Wiesz może to kwestia przyzwyczajenia i "obycia" w takim podejściu mediów, że pewne sprawy się uważa za słuszne, chociaż wcale takie nie są.

MajaK pisze...

...właśnie DLATEGO od 2 lat nie ogladam telewizji i nie czytam gazet....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Ja próbowałem Maju, ale jestem słaby, za słaby - nieopanowana i przeszkadzająca mi na każdym kroku ciekawość każe mi zaglądać wszędzie, tyle, że już zdaję sobie mgliście sprawę z tego, że prawdy tam nie ma ;) Tzn. to akurat wiem, ale ciężko jest zaakceptować fakt, ze się jest okłamywanym non stop. ;)

MajaK pisze...

...myślisz,że nie jestem ciekawska???!!!!!....jestem..!!!..ile mogę ,to się włóczę...zaglądam osobiście w miejsca,których los jest mi bliski....ale nie mogę słuchać sprawozdań z nieszczęść w stylu komentarza z imprezy sportowej.....i przecież nie same nieszczęścia są na świecie!!!.....dlaczego o dobrych rzeczach...ludziach....zdarzeniach "media" milczą??!!!!...sorry poniosło mnie...bo to mnir najbardziej drazni ...:):)....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Ależ nie myślę! :) I dobrze cię rozumiem. Napisałem tylko, że nieopanowanie mojej ciekawości polega na tym, że nie mogę się uchronić przed zaglądaniem to tu, to tam, a w konsekwencji wysłuchiwania i oglądania tych bzdur, tragedii, itd. Wszystko w jednym wielkim miksie. Paskudztwo!

Dla przykładu - relacje w tv (konkretnie: wywiad z jakimś lekarzem) z tragedii w kopalni, gdzie z dosłownością przebijającą każdą skórę - jakkolwiek twarda by była - czy aż tak trzeba, byśmy czuli? Nie sądzę! Ale prawa rynku to prawa rynku - żeby była oglądalność ma być: dosłownie, dosadnie, krwawo... Paskudztwo. Skutek: skóra coraz grubsza i coraz mocniej trzeba w nią uderzać.