03 września 2009

Zapisek czasu pracy

Od dwóch godzin, bez mała, słucham tej samej ballady. Rozmyślam o wiecznym powrocie tego samego. Cóż takiego by do mnie wracało? Jako kto bym powracał? Czy miałbym satysfakcję z powrotu tej chwili?

Spróbuj spojrzeć we własne oczy, nie odwracając wzroku (no co? to tylko zmęczenie!) przez dłuższy czas. Umysł podpowiada "głupota!" albo "nic trudnego!". A jednak, spojrzenie ucieka w bok. Coś umysł ciśnie od środka.

Od kilku dni bezskutecznie poszukuję piosenki, której słowa brzmią heal me, drink me, sleep with me. W dobie powszechności i ogólnej dostępności wszystkiego dla wszystkich, nie mogę odnaleźć tych właśnie słów, a wyszukiwarka natrętnie zwraca (tak, tak - wyrzyguje!) elektroniczną, bezduszną korektę hear me! Najwyraźniej dzisiaj nikt nie potrzebuje uleczenia. Dziś ból istnienia uśmierza się pigułką ibum.

I BUM!!! Człowiek budzi się rozpieprzony po ścianach, szukając pod nędznymi szczątkami resztek myśli z wczoraj.
No amount of coffee, no amount of crying
No amount of whiskey, no amount of wine

Umysł kołysze się upojony i tylko na chwilę wyrywa go z tego stanu ciekawostka. Otóż dwie kolejne książki, które wpadły w moje dłonie, a co za tym idzie również oczy, oznaczone są kodem ISBN zawierającym następujący ciąg cyfr: 666. Bleee...

Nie o takie wyrwanie mi chodziło!

Na szczęście nie wszystko stracone, ponieważ trafiłem przypadkiem również na to:

Brak komentarzy: