Stare miejsce - nowa perspektywa
Mam inną perspektywę. Zmieniła mi się. Tak już jest, że raz trzeba dłuższego, raz krótszego okresu czasu, by zacząć coś zauważać wokół siebie, by odnaleźć jakąś różnicę. Mnie zajęło prawie rok, by odkryć nową ścieżkę, którą przemierzam teraz często w trakcie porannych i wieczornych spacerów z Kirą. Zaglądałem tam nieraz, niczym do tajemniczego ogrodu, do którego bałem się wchodzić, ponieważ z tej strony rzeczywistości nie wygląda zachęcająco. Czyżby celowo, by odstraszać niezdecydowanych?
Gwoli ścisłości, wewnątrz (o ile w odniesieniu do ulicy można użyć takiego wyrażenia) też nie wygląda raczej ciekawie. Dwie rudery, pijaczki wytaczające się na pobliską stację po paliwo, żeby impreza była bardziej na luzie. Na wprost ruchliwa ulica.
Jest jednak coś, co sprawia, że miejsce to nie jest pozbawione magii - to historia. Ulice Floriańska oraz Sienna ocierają się o nią w sensie dosłownym. Okalają mury starego kirkutu, na którym spoczywa, wedle tradycji, Widzący z Lublina (Jakub Icchak Horowic). Ale to tylko część opowieści. Ciąg dalszy wiedzie nas w czasy wczesnego średniowiecza, gdyż cmentarz skrywający Widzącego, przechowuje także resztki słowiańskiego grodu.


Aż żal, że miasto o tym nie pamięta. Jakże inaczej wyglądały by te uliczki, gdyby je odrestaurować, odchwaścić, nadać jakiś bardziej przyjazny kształt - ponownie oswoić.
Gwoli ścisłości, wewnątrz (o ile w odniesieniu do ulicy można użyć takiego wyrażenia) też nie wygląda raczej ciekawie. Dwie rudery, pijaczki wytaczające się na pobliską stację po paliwo, żeby impreza była bardziej na luzie. Na wprost ruchliwa ulica.
Jest jednak coś, co sprawia, że miejsce to nie jest pozbawione magii - to historia. Ulice Floriańska oraz Sienna ocierają się o nią w sensie dosłownym. Okalają mury starego kirkutu, na którym spoczywa, wedle tradycji, Widzący z Lublina (Jakub Icchak Horowic). Ale to tylko część opowieści. Ciąg dalszy wiedzie nas w czasy wczesnego średniowiecza, gdyż cmentarz skrywający Widzącego, przechowuje także resztki słowiańskiego grodu.


Aż żal, że miasto o tym nie pamięta. Jakże inaczej wyglądały by te uliczki, gdyby je odrestaurować, odchwaścić, nadać jakiś bardziej przyjazny kształt - ponownie oswoić.
Komentarze
Kiedyś w Lublinie istniała dzielnica żydowska, która też w czasie wojny została zruinowana i też komuniści dokończyli dzieła zniszczenia.
Pozostała tylko jedna zabudowana studnia na obrzydliwym dworcu PKS.
No cóż, chodzę zatem po Lublinie i patrzę starając się inaczej widzieć moje miasto, przez pryzmat niespodzianki :)
pozdrawiam!
Rozumiem twoje preferencje! :)