06 września 2009

Stare miejsce - nowa perspektywa

Mam inną perspektywę. Zmieniła mi się. Tak już jest, że raz trzeba dłuższego, raz krótszego okresu czasu, by zacząć coś zauważać wokół siebie, by odnaleźć jakąś różnicę. Mnie zajęło prawie rok, by odkryć nową ścieżkę, którą przemierzam teraz często w trakcie porannych i wieczornych spacerów z Kirą. Zaglądałem tam nieraz, niczym do tajemniczego ogrodu, do którego bałem się wchodzić, ponieważ z tej strony rzeczywistości nie wygląda zachęcająco. Czyżby celowo, by odstraszać niezdecydowanych?

Gwoli ścisłości, wewnątrz (o ile w odniesieniu do ulicy można użyć takiego wyrażenia) też nie wygląda raczej ciekawie. Dwie rudery, pijaczki wytaczające się na pobliską stację po paliwo, żeby impreza była bardziej na luzie. Na wprost ruchliwa ulica.

Jest jednak coś, co sprawia, że miejsce to nie jest pozbawione magii - to historia. Ulice Floriańska oraz Sienna ocierają się o nią w sensie dosłownym. Okalają mury starego kirkutu, na którym spoczywa, wedle tradycji, Widzący z Lublina (Jakub Icchak Horowic). Ale to tylko część opowieści. Ciąg dalszy wiedzie nas w czasy wczesnego średniowiecza, gdyż cmentarz skrywający Widzącego, przechowuje także resztki słowiańskiego grodu.


Aż żal, że miasto o tym nie pamięta. Jakże inaczej wyglądały by te uliczki, gdyby je odrestaurować, odchwaścić, nadać jakiś bardziej przyjazny kształt - ponownie oswoić.

14 komentarzy:

Kopacz pisze...

W sumie nigdy mi nie przyszło do głowy aby udać się na spacer wokół tych murów. A widzę, że klimat jest urodziwy. Ale już za rok .... :)

Latarnik pisze...

Każde miasto ma swoje tajemnicze uliczki i miejsca... U mnie też był cmentarz żydowski - zrównano go z ziemią w czasie wojny i poprawiono to w latach 50-60-tych. Był też gród, do którego odkrycia doszliśmy drogą dedukcji, ale nikogo to nie interesuje.

Tomek "szamanick" Torój pisze...

No właśnie... Z tym zainteresowaniem jest najgorzej. Ledwo się udało po latach szarpaniny żeby miasto wzięło się za Teatr Stary, który dopiero kiedy zaczął się walić, zmotywował urzędasów do pozyskania pieniędzy na remont.

Kiedyś w Lublinie istniała dzielnica żydowska, która też w czasie wojny została zruinowana i też komuniści dokończyli dzieła zniszczenia.

Pozostała tylko jedna zabudowana studnia na obrzydliwym dworcu PKS.

słodko-winna pisze...

Zawsze mnie zadziwia i zachwyca wiedza ludzi o swoim mieście,.Jak ja mało wiem, trzeba to nadrobić...

słodko-winna pisze...

Już to kiedyś mówiłam u Kopacza: uwielbiam wycieczki uliczkami miast w których nie byłam, gdzie nie tylko obrazy, ale i słowa prowadzą:))

AnSa pisze...

..piękne zdjęcia, pełnych uroku miejsc..:) wspaniale jest móc cieszyć oczy i chłonąć magię piękna zmysłami..;) pozdrawiam..

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Ech, tak szczerze - marzą mi się Bieszczady. Jakoś w wakacje się nie udało (nie wiedzieć czemu - może dlatego, że praca? ;) A już tyle wody upłynęło w Wetlince...

No cóż, chodzę zatem po Lublinie i patrzę starając się inaczej widzieć moje miasto, przez pryzmat niespodzianki :)

pozdrawiam!

Temi pisze...

Uwielbiam Stare Miasta, to w Lublinie jest mi szczególnie bliskie. O tych bocznych, starych nie szłyszałam. Może utknęły w krzakach?

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Wkrótce postaram się o garść Starówki od mniej turystycznej strony, ale to jak złapię chwilę...

MajaK pisze...

...tu się z Toba nie zgadzam!!..odchwaścić i uładzić TAK.....nadać wygląd przyjazny - NIE!!!!!!!!...bo to oznacza komercyjny plastik i tandetę....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Wszystko rozbija się Maju o słowa. Dla mnie uładzenie (w sensie - charakteru, bo ten ma pozostać dziki! :) Natomiast, trzeba by uzgodnić co rozumiemy przez wygląd przyjazny. Bo dla mnie przyjaźń, to wartość nadrzędna. A komercja i tandeta - podrzędna :)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Miało być - dla mnie uładzenie jest krokiem w kierunku komercji i nudy. :)

MajaK pisze...

...i tu też co człowiek to inne spojrzenie..na tę przyjazność....no bo dla mnie przyjazny jest stary,zarośnięty las,zrujnowanana,od stu lat bezludna chata.....opuszczony magazyn przechowujacy tylko pajęczyny i wspomnienia.....to dla mnie jest przyjazne.....ta sama chata odkurzona i pokryta makija żem ...jest jak stara kokota...żałosna i nikomu niepotrzebna...NIEPRZYJAZNA...tandetna....rozumiesz moje preferencje??....

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Zgadzam się! A właśnie ta ulica niemal taka jest. Niemal, bo brak w niej tej pajęczyny - zamiast tego po okolicy rozrzucone stare materace, fotele z samochodu, butelki... Właśnie o taką przyjazność niesterylną mi chodzi!

Rozumiem twoje preferencje! :)