25 września 2009

Ja Las

Dziś znów mnie zawiało. Tym razem jednak nie-winnie. Tym razem do Michigan, przelot myśli liniami AirMind: Lublin/Autobus - Michigan - Lublin/Księgarnia. Śniłem na jawie w autobusie linii 57, do którego dotarłem przez zaspy popiołu strząsane naprędce z końcówki papierosa.

A tu, nie przy wódce, toczy się rozmowa. On i ona. On mocno starszy, ona już nie najmłodsza. O Roztoczu, grzybach (piękne koźlaki ponoć noszą w tym sezonie modne czerwone kapelusze) i o dzikach, których ostatnio pełno w lasach. Strzelać? Groźne są tylko te z młodymi.

Spłonąłem z wdzięczności i wystrzeliłem myślą w nieposkromioną przestrzeń lasu. Ja Dzik. Ja Człowiek. Ja Wilk!

6 komentarzy:

słodko-winna pisze...

Jutro pędzę na grzyby.Podobnież suszone przynosi się prosto z lasu, lecz gdy nawet ich nie będzie, złapię las w obiektyw. Pójdę dalej, do mego klonu. Liczę, że się zaczerwieni, gdy tam dotrę:))

Holden JAREK Cyprian pisze...

Wilku:))))) ja podobnie jak Słodka - za chwilę z Synem też lecę - lecimy na grzyby, na oddychanie. Pilnuj nas:)))

Anonimowy pisze...

ja Ptak pozdrawiam Dzika, Człowieka i Wilka!

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Pewnie już po fakcie (albo w trakcie :) ale życzę obfitych zbiorów, a przede wszystkim niezapomnianych przeżyć! Nawdychajcie się, napatrzcie i nacieszcie, żeby wam starczyło do następnego razu :)

Ptaszku - auuuuuuuuuuuuuuuuuu! :)

Anonimowy pisze...

piiięknie wyjesz, Szamaniku :-)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

A, dziękuję! Dawnymi czasy ćwiczyłem w zimie, w Kosarzyskach (Beskid Sądecki), do księżyca :)