Może chłopcy, ale z potężnymi barami! Nawet jeśli, to w pozytywnym sensie - myślę, że trzeba być dużym chłopcem czy dziewczyną, bo tylko wtedy jest szansa, że nie oszalejemy! :)Żeby realizować swoje pasje trzeba mieć coś z dziecka i nie bać się marzeń, a ci luzie je właśnie w taki sposób realizują. I trzeba przyznać, że robią to bardzo udanie!
Natomiast publika, łącznie z małymi chłopcami, momentami była nieznośna, bo albo zbyt dorosła, albo zbyt niedojrzała - wyobraź sobie: poprzychodzili, często z dziećmi, żeby się dobrze bawić, nacieszyć się pięknym dniem w doskonałym klimacie, a tyle obelg (w mocniejszej lub słabszej formie) czy szyderstwa padało pod adresem rycerzy, gdy mieli poślizg czasowy lub jakikolwiek organizacyjny, że trudno byłoby zliczyć. Chłopaki dosłownie na nos padają, żeby nam dogodzić, a tu przychodzi banda malkontentów i nic im się nie podoba - a bo nie wiedzą jakiej to bitwy inscenizacja (co akurat żadnego znaczenia w tym momencie nie miało), a to "do jutra mamy czekać? już czas! może byście się ruszyli?!". "O zdjęcia sobie robią! Ile można czekać, do cholery?!!"
Wszystko niemal dotyczyło czasu. A ja sobie słuchałem i myślałem - ile czasu ktoś taki traci na stanie w tłumie by przez kilkanaście minut popatrzeć na walkę? A niejeden później jeszcze marudził, że beznadziejnie było...
Już miałem w sobie zgodę. Zdrada była o krok. Niemal uległem. To nie tak, że chciałem. Po prostu... czułem wewnętrzną, palącą potrzebę, by spróbować czegoś innego. Czegoś, co sprawi, że na nowo to poczuję! Co być może da mi większą satysfakcję niż to, co było wcześniej...
Szybka droga (dosłownie ekspresówka) Lublin - Smardzewice... No, ok. Może nie docelowo tam prowadzi, ale przez pewien odcinek z pewnością w tamtym kierunku.
Komentarze
Pozdrawiam!
Natomiast publika, łącznie z małymi chłopcami, momentami była nieznośna, bo albo zbyt dorosła, albo zbyt niedojrzała - wyobraź sobie: poprzychodzili, często z dziećmi, żeby się dobrze bawić, nacieszyć się pięknym dniem w doskonałym klimacie, a tyle obelg (w mocniejszej lub słabszej formie) czy szyderstwa padało pod adresem rycerzy, gdy mieli poślizg czasowy lub jakikolwiek organizacyjny, że trudno byłoby zliczyć. Chłopaki dosłownie na nos padają, żeby nam dogodzić, a tu przychodzi banda malkontentów i nic im się nie podoba - a bo nie wiedzą jakiej to bitwy inscenizacja (co akurat żadnego znaczenia w tym momencie nie miało), a to "do jutra mamy czekać? już czas! może byście się ruszyli?!". "O zdjęcia sobie robią! Ile można czekać, do cholery?!!"
Wszystko niemal dotyczyło czasu. A ja sobie słuchałem i myślałem - ile czasu ktoś taki traci na stanie w tłumie by przez kilkanaście minut popatrzeć na walkę? A niejeden później jeszcze marudził, że beznadziejnie było...
Ech...