06 czerwca 2009

Od-do


Ostatnio (względnie) nie mam zacięcia do pisania. Ciekawe zjawisko, zazwyczaj rano, gdy wychodzę do pracy mam mnóstwo pomysłów, koncepcji, obserwacji. Jeszcze w pracy myślę nad tym, układam plan i jestem pewien, że tym razem na pewno mam coś do powiedzenia. Jednak, wraz z upływem godzin i wtapiania się w system "od-do", mój zapał słabnie. Zmęczenie? Być może. Faktem jest, że wracając do domu, choćbym miał wcześniej tysiąc pomysłów, jestem wyprany zupełnie. Do cna.

Jedyne o czym myślę, to zjeść, posiedzieć chwilę i zasnąć... A najgorsze jest to, że jednocześnie taki stan męczy mnie niemiłosiernie. Czuję niedosyt, doświadczam marnotrawstwa czasu. Paradoks, z jednej strony pragnę w tym odrętwieniu porządnie nic nie robić; z drugiej strony, męczy mnie świadomość nic nie robienia.

Zabieram codziennie aparat na wszelki wypadek, a jednak, pomimo tej narzuconej sobie presji, do tej pory nie zrobiłem żadnego zdjęcia w drodze, na miejscu, czy w czasie powrotu. Jakoś tak wychodzi, czy też raczej nie wychodzi.

No i masz babo placek! A byłoby o czym pisać, np. o studentach filozofii dyskutujących nad stołem z książkami - nie sądziłem, że wartość książki można poznać wertując kartki z szybkością maszynki do liczenia banknotów! A tu proszę, ciach! i już osądzona. Albo, że katolicyzm (tak, tak!) to taki zamaskowany politeizm... Albo, że logika jest niewarta szacunku, bo jest systemem idealnym, który nie ma zastosowania w świecie realnym. Cóż, na pierwszym czy drugim roku filozofii człowiek wierzy, że wie. A skoro wie, to nie wierzy.

A jakie wyjście jest najlepsze? Wiedzieć i wierzyć? Nie wiedzieć i nie wierzyć? W sumie druga opcja tak naprawdę jest też pierwszą - człowiek, który nie wie sądzi, że wie. Co więcej, nie-wiedząc wierzy, że wie. I tak się to kręci.

A ja nie mogę nic napisać. Ech!

Zwierzę dwunożne, nieopierzone... człowiek.


3 komentarze:

Kopacz pisze...

No w końcu powrót. Moja rada: powinieneś nosić w plecaku obok aparatu, notatnik i długopis. To naprawdę dobry sposób na uchwycenie pewnych myśli, przemyśleń lub spostrzeżeń. Nawet w formie chaotycznej, a po przyjściu z pracy do domu, można je ładnie poskładać i nadać im formę stylistyczną. Pozdrawiam :)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Och, Michale! Ja tak robię, noszę notatnik, noszę długopis, noszę dyktafon i nawet nosze noszę. Ale w drodze do pracy tłum w autobusach, że nawet nie ma jak sięgnąć, z kolei w pracy zawsze sobie powtarzam, że zapiszę, tylko skończę to, i to, itoitoitoito....
pozdrawiam :)))

Kopacz pisze...

Trzeba walczyć o zapisane strony, trzeba tańczyć po ich uwolnieniu.
Ty walcz i tańcz jednocześnie. Pozdrawiam w duchu jedności pisarskiej :)