12 czerwca 2009

Na moment w las...


Nie poczułem się lepiej. Może lepiej, lecz nie na długo, więc w sumie gorzej. Ale i tak się cieszę. Przez tę chwilę pooddychałem mokrymi, sosnowymi igłami. Czuć las jest wspaniale. W głowie od razu mętlik wspomnień z obozów zawiszackich, z pobytów na wsi u dziadków, z kolonii i rajdów. Wszystko to w jednym młynie! Zdumiewająca jest taka pamięć wonna. I piękna. Człowiek sobie idzie i nagle bach! Dostaje po nosie, umysł podsuwa mu do świadomości czasy i przestrzenie, które już przeminęły.

Idę lasem, ale jednocześnie idę innym lasem, polem, łąką... I wszystko to w jednym czasie! Niezwykłe doznanie. Dziś uderzyło mnie to po raz drugi. Idę sobie z psem, wyluzowany, na smyczy i nagle trach! Jakiś chwast mi zapachniał, zmieszało się to z wonią płynącej nieopodal rzeki, a wszystko wśród ciszy, polna droga i już jestem gdzieś indziej! Kiedy indziej...

Jestem i byłem jednocześnie... Czy można to nazwać cudem?


A jeśli to był cud, to co miał mi powiedzieć poniższy znak? Co oznaczają te dwa napisy? Czyżby ważył się mój los? Pocieszam się myślą, iż jeden z nich jest wyraźnie podkreślony...



1 komentarz:

Kopacz pisze...

Uuuuuuuuuwielbiam, gdy nadajemy w myślach na tych samych falach :))