09 stycznia 2009

Nowy Rok - pies mu...


Dlaczego świętujemy nadejście nowego roku w środku zimy? Bo tak sobie zażyczył Cezar. Zażyczył tak sobie, ponieważ ten dzień to święto Janusa. Nie jestem wybredny i w tym momencie sczytuję (nie mylić z sz) informacje zawarte z megamózgu Wiki.

Dlaczego cały świat czci Janusa? Bo otwiera na nowo Bramę. Rozpoczyna się TO-SAMO! Czas cykliczny, który dla człowieka współczesnego, człowieka zachodu, jest zupełną abstrakcją. Gnamy co koń wyskoczy, przed siebie, lecz nie w siebie. Pędzimy na złamanie karku DONIKĄD. I tylko ten jeden dzień, tak naprawdę, daje nam chwilę wyłącznie dla nas samych. Jeden moment, kiedy zegar wskaże północ, ustawia nas w punkcie META-START-META. Punkt największej samotności i największej ekstazy.

Stąd postanowienia noworoczne - nie będę robił czegoś, zmienię to i to, będę taki lub inny. Tylko w tym momencie ekstazy mogą powstać najszczersze postanowienia, tylko w ekstazie człowiek nie jest w stanie grać przed samym sobą. Jest sobą do bólu. Magia Nowego Roku polega na tym, że wszystkie nasze postanowienia realizujemy już w momencie ich wypowiedzenia lub wymyślenia! TU-I-TERAZ. Bo przecież nie ma innego momentu. Jest tylko TU-I-TERAZ. Początek i Kres. I każdy może być z siebie dumny, gdyż nie ma niezrealizowanych postanowień.

Jest sens postanawiać poprawę. Chęć poprawy czyni nas lepszymi. Inaczej nie przyszłaby nam do głowy taka myśl. Stajemy się lepsi, mądrzejsi, bardziej radośni.

Janus Janusem. Pies mu mordę lizał. Ważne byśmy my liznęli TEGO-LEPSZEGO! Czego wszystkim życzę.

Brak komentarzy: