16 czerwca 2008

Paralatanie, parapływanie


Człowiek potrafi całkiem zgrabnie naśladować świat zwierząt. Potrafimy chodzić (to oczywiste), ale potrafimy także skakać, wspinać, czołgać się (pełzać), co bywa umiejętnością wręcz niezastąpioną i wcale nie tak łatwą, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Niektórzy potrafią nawet pływać! Tak, tak - pływać!

Jednego tylko natura nam nie podarowała, jakby przeczuwając, że więcej złego niż dobrego może ją przez to spotkać z naszej strony. Nie pozwoliła nam fruwać. Mamy maszyny, które nas unoszą, ale sami z siebie... Nie ma szans.

I cieszy mnie to. Jest jakiś punkt zaczepienia dla marzeń i snów. I obrosło latanie, fruwanie, unoszenie się potężną symboliką. Bo jakoś musimy sobie przecież wytłumaczyć, że nie możemy...

Ale wczoraj widziałem spełnienie marzenia. Dokładniej, to czyjeś spełnienie czyjegoś marzenia. Widziałem istotę, która połączyła w sobie to, co jest nam dane, czyli umiejętność pływania z tym, co nie jest nam dane - lataniem (oczywiście - wspomaganym, bo inaczej mówiłbym o cudzie bardziej, niż o spełnieniu).


Gondola jest, tylko gdzie wiosło?

Oczywiście, to było para-pływanie - takie w mlecznej przestrzeni.

4 komentarze:

renezja pisze...

Ja nadal marzę o lataniu bez pomocy maszyny....:)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

To tylko w erze... Złotej Erze :D

renezja pisze...

No popatrz.........to po co ja przeszłam do Plusa............ :):)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Co za zbieg! A ja właśnie z Plusa do Ery 2 tygodnie temu :)