19 kwietnia 2008

Nic sugerujący tytuł

Fotografia, która na pierwszy rzut oka jest "o niczym" nie oznacza, że jest "do niczego". Choć może być i tak. Zaczynam przyglądać się bliżej zdjęciom, które teoretycznie nic nie pokazują. Zdarza się, ze zawarty jest w nich jakiś szczegół, kod, który trzeba odkryć i wtedy dana fotografia znajduje właściwe sobie miejsce. To nie jest tylko i wyłącznie sztuka wizualna. To jest sztuka uchwycenia czegoś niewidocznego (przynajmniej w pierwszym kontakcie), czegoś co, zdawać by się mogło, nie istnieje. Trzeba się uwrażliwić na to, na co jako zwykli zjadacze chleba nie zwracamy uwagi. Inaczej ratują nas tylko tłumaczące wszystko tytuły, np. "Stado gołębi, w którym znajduje się jeden gołąb (5 z lewej) ze złamanym skrzydłem".

Z drugiej strony - fotograf musi zostawiać jakąś wskazówkę, szyfr niezbędny do odkodowania przekazu. Może to być kompozycja, światło itd itp. No chyba, że mu nie zależy albo chce aby odbiorca dokonał pewnego wysiłku, może nawet zwieńczonego niepowodzeniem.

Oczywiście różne są rodzaje fotografii. Pejzaż, zwierzęta, portret, akt, martwa natura. Mogą one istnieć bez szczególnego kodowania, bez dodatkowo ukrytych tajemnic. Piękno i tajemnica często nie potrzebują dodatkowych bodźców. Narzucają się nam, dają się odczuć. Zmuszają do czucia i czerpania z nich. Czasem dobrze jest nie móc rozszyfrować tajemnicy - na tym polega jej urok.

"Tajemnica wywołuje niepokój: to problem, który nigdy nie zostanie rozwiązany. Pobudza do myślenia, działa na wyobraźnię..." (Poncjusz Piłat, zagubiony gdzieś na drogach Galilei)
Ewangelia według Piłata, Éric-Emmanuel Schmitt

Brak komentarzy: