I. Koleje losu
Zawsze lubiłem pociągi. Chyba dostrzegałem w nich coś magicznego. Pamiętam, że u dziadków wybiegałem na drogę żeby liczyć wagony pociągów towarowych, których szlak przebiegał jakieś dwa kilometry od domu, przez pola. Mierzyłem się z pociągiem siadając na torach i czekając aż będzie wystarczająco blisko, abym mógł z dumą zwiać. Pamiętam także jak przystawiałem głowę do szyny, niczym indiański tropiciel, nasłuchując czy się zbliża, i gdy był już bardzo blisko kładłem na szynę monety. Białe złotówki. Żółte monety przyklejały się do kół i zazwyczaj trzeba było spisać je na straty. A białe zostawały. Czasem odskakiwały na kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów i były, tak na oko, ze dwa razy większe. Często nie można było odnaleźć na ich sprasowanej powierzchni orzełka. Znikał. Odlatywał. Może z dumą zwiewał. Pociągi kiedyś były magiczne.
Koleje losu się ważą!
Koleje towarowe
los eksportowany
los importowany
los przewożony
los przemycony
los w bydlęcym wagonie
los węgloczarny
los w poniewierce
Koleje osobowe
los zmęczony
los niedospany
los uciśniony między innymi
los przedzielony
los wszędojeżdżalski
los stacja za stacją
los zaokienny zachód
Koleje pospieszne
los zniecierpliwiony
los zapatrzony
los byle szybciej
los ni tu ni tam
los trzy w jednym większym mieście
los daleko idący
los wypychany przez drzwi
Koleje ekspresowe
los nie cierpiący zwłoki
los bez postoju
los w pędzie zielonym
los rozparty w fotelu
los na loterii
los wniepoczasie
los Louis Lake o błękitnych oczach
Który przeważy?
Komentarze
świetne....
pozdrawiam