08 października 2007

I. Koleje losu

Zawsze lubiłem pociągi. Chyba dostrzegałem w nich coś magicznego. Pamiętam, że u dziadków wybiegałem na drogę żeby liczyć wagony pociągów towarowych, których szlak przebiegał jakieś dwa kilometry od domu, przez pola. Mierzyłem się z pociągiem siadając na torach i czekając aż będzie wystarczająco blisko, abym mógł z dumą zwiać. Pamiętam także jak przystawiałem głowę do szyny, niczym indiański tropiciel, nasłuchując czy się zbliża, i gdy był już bardzo blisko kładłem na szynę monety. Białe złotówki. Żółte monety przyklejały się do kół i zazwyczaj trzeba było spisać je na straty. A białe zostawały. Czasem odskakiwały na kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów i były, tak na oko, ze dwa razy większe. Często nie można było odnaleźć na ich sprasowanej powierzchni orzełka. Znikał. Odlatywał. Może z dumą zwiewał. Pociągi kiedyś były magiczne.


Koleje losu się ważą!


Koleje towarowe

los eksportowany

los importowany

los przewożony

los przemycony

los w bydlęcym wagonie

los węgloczarny

los w poniewierce


Koleje osobowe

los zmęczony

los niedospany

los uciśniony między innymi

los przedzielony

los wszędojeżdżalski

los stacja za stacją

los zaokienny zachód


Koleje pospieszne

los zniecierpliwiony

los zapatrzony

los byle szybciej

los ni tu ni tam

los trzy w jednym większym mieście

los daleko idący

los wypychany przez drzwi


Koleje ekspresowe

los nie cierpiący zwłoki

los bez postoju

los w pędzie zielonym

los rozparty w fotelu

los na loterii

los wniepoczasie

los Louis Lake o błękitnych oczach


Który przeważy?


2 komentarze:

renezja pisze...

Nie no ....kurcze....że też Cię wcześniej nie odkryłam......
świetne....
pozdrawiam

Tomek "szamanick" Torój pisze...

No bo ja taki przyczajony jestem. A w zasadzie to przykryty :)