Taniec Słońca
Głowę bym dał, że tańczyło. Najpierw wzeszło, szybko, ledwie się zorientowałem. W zasadzie, to nawet nie wiem, w którym momencie pojawiło się nad horyzontem. Najpierw zatańczyło na jednym listku mijanego przeze mnie krzewu. Zapatrzyłem się a już wokół dziesiątki i setki liści objęło to taneczne szaleństwo.
Komentarze
lubię tego bloga:)pozdrawiam
Co do kwestii moich śniadań, zdarzało się, że śniadałem o 18.00 :) A dobre wino staram się zawsze mieć pod ręką :)
Z kawą niestety przesadzam - chyba rekompensuję sobie hektolitrami kawy te tony niespalonych papierosów. A wino mam zawsze pod pieczą :)