nie uczesałem dziś rano swych myśli przed wyjściem, więc się trochę zmagam z wczorajszym myślostanem, trochę stagirycko się substancjalizuję, a resztę świata traktuję akcydentalnie czy to już egoizm, czy wciąż rozsądek? tego jeszcze nie wiem i wiedzieć nie pragnę, bo przyznam szczerze, że się trochę boję, że uznałbym swoje JA za dość banalne i ten świata porządek i ta moja istność straciłyby swój urok quasi-heroiczny... *** I tu się kończy mój myślostan. Tak urwany, nieuczesany, ale zapisany niemal na żywca. A z tym mam problem największy. Spisać myśl. Ręka nie nadąża, zaś umysł broni się podsuwając coraz to nowe obrazy. PS. reprint ze starożytności (w realiach sieci).