31 maja 2012

Błękitna płachta...

 Niebo dostępne dla każdego i od zaraz. 

Bungee Hunged Man

Bungee Hunged Man

panu t spadł kamień serca
przynajmniej nie musiał
przydeptywać peta

upewnił się, że lina trzyma
wystarczająco mocno,
by nie popuścił

to byłoby niewskazane,
biorąc pod uwagę
powagę sytuacji

skok!
raz... dwa... trzy....cztery!
cztery... trzy... dwa...
trzy... cztery...!

zastanawiał się w trakcie,
czy dla wisielca istotne jest
jak daleko mu do ziemi

21 maja 2012

Krempna


Wyszedłem POZA żeby siebie usłyszeć, uwidzieć i umyśleć. Jednak szumne zamiary rozbuchały do stopnia tak wysokiego, ze wyszedłem poza usłyszenie, uwidzenie i umyślenie. Szedłem przed siebie i na siłę produkowałem dziesiątki myśli na minutę, wymuszałem na swoich oczach ujrzenie Znaczącego. Wsłuchiwałem się w gdakanie, kwiczenie, rżenie, trel, a nawet zdrowaśki. Wszystko na darmo. Wielka Introspekcyjna Pucha!

20 maja 2012

Vision Quest


Gapił się na mnie ze ściany. Początkowo zignorowałem go, bo wydał mi się zbyt wścibski. Jednak wróciłem i z równym wścibstwem gapiłem się na niego. Czemu nie? Im dłużej jednak gapiłem się na niego, tym bardziej wydawał się być dla mnie. Cholera! Nawet nie wiem co to oznacza?!

09 maja 2012

Leszy wróbel w garści


Przyczepił się do mnie. Nic na to nie poradzę. Ale to już ostatnie z serii. I daję mu spokój. Zabawne, w życiu widziałem o wiele ciekawsze formy i o wiele bardziej wyraziste. Ale to było jakiś czas temu. Tymczasem ten jest zawsze pod ręką.


08 maja 2012

Leszy i nowy martwy świat

Kolejna odsłona borowego dziada, na którego natknąłem się w Starym Gaju. Coś w nim przykuwa uwagę, coś przyciąga wzrok (może nie tylko?).

Zupełnie z innej beczki. Przed chwilą na moich oczach rozegrał się dramat nowo powstałego świata. Młody drozd walczący o przeżycie w nierównej, z góry przegranej walce. Na pobliskim drzewie przysiadły dwie harpie - sroki. Jednak każdy ich ruch bacznie śledzony był przez dorosłe drozdy, które atakowały, gdy tylko tamte próbowały zabić młodego. Ten jakoś doczłapał do przyblokowego ogródka, ale wyglądał już na skrajnie wyczerpanego. Nie ma co się okłamywać - ten młody świat nie przetrwa.

"Legenda mówi, że człowiek, zabijając ptaka, zabił też pieśń, a razem z pieśnią - siebie. Upadł martwy, zupełnie i na amen martwy, i pozostał martwy na zawsze." [Campbell, Potęga mitu]

06 maja 2012

Duch Lasu


Czasem człowieka coś trafi. Najczęściej szlag, rzadziej cegła. A mnie trafił między oczy Leszy chowający się w drzewie. W swoich ostatnich dniach (ponoć końcówka XIX wieku, jak piszą w Wiki), pojawiał się w mundurze strażnika leśnego, więc jest mi szczególnie bliski.

Przede mną niby się chował, ale jednak kokieteryjnie wyglądał z ukrycia ponad moją głową, a niski nie jestem...

05 maja 2012

Nowy martwy świat

Nowy świat. W eksplozji życia niezliczone światy powstają i giną. W przeważającej większości ich porażka zauważalna jest przez inne światy. Te, które przetrwały i ze śmierci innych czerpią korzyści i siłę.

Zdarza się jednak, że niektóre ze światów umierają niezauważone.

Wiosenna włóczęga

Ostatnio moją budzącą się żądzę włóczęgi zaspokajałem ganiając po Starym Lesie, jednym z pierwszych poznanych przeze mnie Miejsc Dzikich.

Dzisiaj nie nabyłbym już takich skojarzeń - miasto dotarło zbyt daleko. Tajemnicza dzicz stała się kolejnym, w dużym stopniu zaśmieconym, ogródkiem, gdzie imprezy urządzają osiedlowi turyści. Butelki rosną na drzewach, ślady ognisk ciągną się kilkaset metrów w głąb.

Na szczęście, las sięga troszkę dalej. Tam, gdzie ludziom zazwyczaj już się nie chce zapędzać. W pewnym momencie zauważalny staje się brak butelek i puszek, brak opakowań po chipsach, brak głosów, tych rozpoznawalnych i zrozumiałych.

W pewnym momencie, las zaczyna mówić.

01 maja 2012

Szamanka Amanita


Dziś, przynajmniej w sferze wzrokowej, bardziej na temat. 

Jakoś ostatnio nie doświadczam "szamańskich" stanów świadomości (cudzysłów, ze względu na umowny charakter stanów, o których piszę), więc wygrzebałem ze ściółki umysłu stare obrazy. 
A może to, że poczułem potrzebę taką właśnie, spowodowane jest faktem, że w tym akurat momencie takiego stanu doświadczam? Może gdzieś poza rzeczywistością słów; gdzieś za linią frontu tej z-dnia-na-dzień świadomości przenika jakiś sygnał, że coś się tam z tyłu jednak kotłuje?